"Sąd okręgowy nie uwzględnił zażalenia obrony i utrzymał w mocy decyzję o zastosowaniu aresztu wobec podejrzanego na trzy miesiące - do 8 maja. Z uwagi na obszerność materiału, sporządzenie uzasadnienia decyzji nastąpi w późniejszym terminie" - poinformowała Grażyna Jeżewska z biura prasowego łódzkiego sądu.
Jacek P. - były asystent posła Stanisława Łyżwińskiego, obecnie radny sejmiku województwa łódzkiego, został zatrzymany na początku lutego na polecenie łódzkiej prokuratury okręgowej. Przedstawiono mu zarzuty nakłaniania, w okresie od grudnia 2002 do stycznia 2003 roku, Anety Krawczyk do przerwania ciąży, usiłowania przerwania ciąży oraz narażenia kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ten ostatni zarzut dotyczy okresu styczeń-luty 2003 r., gdy Jacek P. miał - zdaniem śledczych - dwukrotnie podać Anecie Krawczyk przeznaczoną dla zwierząt oksytocynę - w celu wywołania skurczów porodowych.
Ponadto Jacek P. podejrzany jest o usiłowanie poplecznictwa, a tym samym utrudnianie śledztwa. Według śledczych, miał on namawiać Krawczyk, aby wycofała zeznania obciążające Łyżwińskiego i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera. Zapis tej rozmowy nagranej przez Krawczyk zabezpieczyła prokuratura.
W ostatnich dniach adwokat Jacka P., mec. Róża Żarska, złożyła w prokuraturze nośnik z zapisem tej rozmowy. Żarska powiedziała dziennikarzom, że jest to ta sama rozmowa, jednak nagrana przez Jacka P. Fragmenty zapisu tej rozmowy cytował kilka dni wcześniej podczas konferencji prasowej wicepremier i lider Samoobrony Andrzej Lepper. Prokuratura zapowiedziała, że zbada sprawę publicznego rozpowszechniania bez zezwolenia informacji ze śledztwa w sprawie tzw. seksafery.
W związku z aresztowaniem radnego Jacka P. łódzki sejmik zdecydował, że każdy radny, który trafi do aresztu lub więzienia, będzie otrzymywał miesięcznie symboliczną dietę w wysokości 1 zł; średnia dieta radnego wynosi ok. 2 tys. zł. Jeśli Jacek P. zostanie skazany prawomocnym wyrokiem, to straci mandat radnego województwa. Wówczas na to miejsce wejdzie Aneta Krawczyk - kolejna na liście wyborczej Samoobrony w zeszłorocznych wyborach samorządowych.
Śledztwo w sprawie tzw. seksafery wszczęte zostało na początku grudnia ub. roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst "Praca za seks w Samoobronie" powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Andrzejowi Lepperowi. Krawczyk twierdzi też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.
Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Dotąd w śledztwie przesłuchano ponad 120 osób.
W marcu do Sejmu ma trafić wniosek łódzkiej prokuratury o uchylenie immunitetu Łyżwińskiego. Śledczy prawdopodobnie chcą mu postawić zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu. Grozi za to do 12 lat więzienia. Niewykluczone, że wraz z wnioskiem prokuratura wystąpi o zgodę na aresztowanie posła. Sam Łyżwiński zapewnił, że zrzeknie się immunitetu, kiedy taki wniosek trafi do Sejmu.
Dotąd w śledztwie zarzuty przedstawiono dwóm osobom; obok Jacka P. zarzuty poplecznictwa i podżegania do składania fałszywych zeznań prokuratura przedstawiła b. działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I. Miał on instruować jednego ze świadków, jak ma zeznawać na temat Łyżwińskiego. Grozi za to do 5 lat więzienia.pap, ss