W piśmie do premiera, Rzecznik ocenił jako nieuzasadnione wobec Mirosława G. "zastosowanie środków przymusu bezpośredniego" w postaci kajdanek.
"Z informacji, którą uzyskałem od szefa CBA, nie wynikało, aby zatrzymany (Mirosław G.) w najmniejszym chociaż stopniu utrudniał czynności funkcjonariuszom, a w szczególności, aby nie podporządkował się wydawanym mu, zgodnym z prawem, poleceniom" - napisał rzecznik.
Dr Kochanowski przypomina, że zgodnie z ustawą o CBA, środki przymusu bezpośredniego mogą być zastosowane wobec osoby "po bezskutecznym wezwaniu jej do zachowania zgodnego z prawem i uprzedzeniu o możliwości zastosowania tych środków. (...) Zastosowany środek przymusu nie powinien sprawiać większej dolegliwości, niż jest to niezbędne" - czytamy w piśmie RPO.
Rzecznik podkreśla, że dolegliwość wobec zatrzymanego doktora G. "została zwielokrotniona poprzez umieszczenie na stronie internetowej CBA relacji filmowej z czynności zatrzymania, wykorzystywanej następnie powszechnie przez media".
Rzecznik zwraca też uwagę, że rozporządzenie Rady Ministrów do ustawy o CBA mówi, iż funkcjonariusze "nie mają możliwości odstąpienia od zastosowania środków przymusu". Zdaniem dr. Kochanowskiego, można to uznać za "wykroczenie poza zakres delegacji ustawowej".
Mirosław G. został zatrzymany w miejscu pracy przez CBA 12 lutego, następnie aresztowany. Warszawska prokuratura okręgowa postawiła mu m.in. kilkanaście zarzutów korupcji i zarzut zabójstwa pacjenta. Lekarz nie przyznaje się do winy.
Według komunikatu CBA, G. "w 2006 roku przeprowadził przeszczep serca u pacjenta, wiedząc o poważnych przeciwwskazaniach do przeprowadzenia tego zabiegu. Nie dochował, mimo iż miał taką możliwość, odpowiedniej staranności. Po zabiegu zażądał od rodziny pacjenta korzyści majątkowej, której nie otrzymał. Kilka dni po operacji wydał polecenie odłączenia pacjenta od urządzeń wspomagających czynności życiowe, co spowodowało natychmiastowy zgon pokrzywdzonego".
ab, pap