Szumowski podkreślał, że ogniska choroby w dalszym ciągu będą się pojawiać, bo epidemia się nie skończyła, natomiast dzięki izolacji chorych i wysyłaniu na kwarantannę osób, które miały kontakt z zakażonym, prawdopodobieństwo spotkania na ulicy osoby chorej na COVID-19 jest dziś bardzo małe.
– Epidemię udaje się opanować, ponieważ bardzo dobrze zareagowało państwo, wszystkie jego służby: inspekcja sanitarna, NFZ, wojewodowie, służby mundurowe. Bardzo dobrze zareagowało środowisko medyczne: lekarze, pielęgniarki, ratownicy, cały personel medyczny. Wspaniale zareagowało społeczeństwo. (...) To dzięki temu wszystkiemu dziś wychodzimy obronną ręką, jeśli chodzi o epidemię – zaznaczył minister zdrowia.
Na pytanie, czy epidemia jest w Polsce pod kontrolą, odpowiedział, że nie jest to adekwatne sformułowanie, bo epidemii nie da się w pełni kontrolować. Zaprzeczył też, że szczyt zachorowań może nastąpić w wybory. – Nic na to nie wskazuje.(…) Poza ogniskami we wszystkich województwach mamy spadek liczby zachorowań – wyjaśnił. Jak stwierdził, organizacyjnie jesteśmy przygotowani na drugą falę epidemii jesienią. – Możemy wrócić do szpitali jednoimiennych, są respiratory, środki ochrony. To zupełnie inna sytuacja niż w marcu – zauważył.