Premier, pytany we wtorek w radiowych "Sygnałach Dnia", czy będzie wracał do pomysłu zmiany konstrukcji Trybunału Konstytucyjnego, powiedział, że "gdyby była zmiana konstytucji w tej części możliwa - to oczywiście".
J. Kaczyński zaznaczył, że wśród sędziów Trybunału jest co najmniej 9 polityków. "A nie jestem pewien, czy nie więcej, bo nie wszystkie życiorysy dokładnie znam" - dodał.
Premier podkreślił, że politycy wchodzą do TK, a kwalifikacje prawnicze mają różne, "od bardzo dobrych - jak np. Teresa Liszcz, spośród ostatnio powołanych, do takich - powiedzmy sobie - może bardziej przeciętnych".
"I mają - na zasadzie właściwie zupełnie arbitralnej, bo nie na zasadzie dokładnego porównywania treści różnych przepisów, tylko w oparciu bardzo często o tzw. zasady - decydować o sprawach niesłychanie ważnych, nie podlegając przy tym żadnej kontroli i domagając się także, żeby nie podlegać żadnej krytyce" - stwierdził szef rządu.
Jak dodał, jest to sytuacja "z punktu widzenia dobrego funkcjonowania porządku publicznego bardzo niedobra".
"Jeżeli mamy dać Trybunałowi tego rodzaju uprawnienia, no to po pierwsze muszą to być osoby, które są całkowicie niezwiązane z życiem politycznym, ale mają inne cechy, które naprawdę gwarantują neutralność polityczną" - powiedział premier.
Według niego, "oczywiście takiej idealnej neutralności politycznej pewnie by się nie udało uzyskać, ale na pewno można tutaj pójść dużo dalej niż obecne przepisy, które w gruncie rzeczy nie nakładają żadnych ograniczeń".
"To byłaby - jak sądzę - droga do tego, żeby Trybunał orzekał w sposób może bardziej, powiedzmy sobie, niekontrowersyjny. Przy tym, ja bym też jednak sprecyzował reguły, do których Trybunał może się odwoływać, bo w tej chwili mamy do czynienia z sytuacją władzy, w gruncie rzeczy całkowicie arbitralnej" - powiedział J. Kaczyński.
Pytany, czy prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień powinien podać się do dymisji - o czym mówił minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, premier stwierdził, że nie chciałby kontynuować tego sporu.
"Sądzę, że pan prezes nie zachował się właściwie, proponując Trybunał Stanu dla prokuratora generalnego, który kogoś oskarża - no bo taka jest funkcja prokuratorów. A prokurator generalny jest prokuratorem" - powiedział premier.
Na uwagę, że Stępień mówił, iż Ziobro w sprawie Mirosława G., kardiochirurga z warszawskiego szpitala MSWiA przesądzał o winie, premier odparł, że o winie przesądza sąd.
"Gdyby w Polsce były warunki, w których wypowiedź ministra wpływa na sąd, to wtedy można by było próbować taki zarzut stawiać. Ale przecież wiadomo, że tak nie jest, a prokuratorzy zwykle w swoich wystąpieniach, aktach oskarżenia, przemówieniach oskarżycielskich przesądzają o winie, a ostateczna decyzja należy do sądu. To jest naprawdę wielkie nieporozumienie" - stwierdził J. Kaczyński.
pap, ss