Jak czytamy na stronie organizacji Pogotowie dla Zwierząt, którzy schronisko w Radysach nazywają „psim obozem koncentracyjnym”, w ośrodku Zygmunta D. zwierzęta trzymane były w bardzo złych warunkach bytowania. Wśród zarzutów przedstawionych właścicielowi największego polskiego schroniska dla psów przedstawiono znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem, w nieokreślonym czasie do 17 czerwca 2020 roku. Drugi zarzut dotyczy posiadania ponad 200 sztuk amunicji. Za nielegalne jej posiadanie grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia. Badana jest też sprawa niewywiązywania się urzędników z obowiązku rzetelnego nadzoru nad schroniskiem.
O schronisku w Radysach, gdzie przebywa nawet kilka tysięcy zwierząt, aktywiści mówili od dłuższego czasu. Donosili o wysokiej umieralności psów, zwłaszcza szczeniaków. W kilku pierwszych miesiącach tego roku wywieziono stamtąd prawie 4 tony martwych psów. Według podawanych informacji, zwierzęta przyjmowano do schroniska za tysiąc złotych od gminy, czyli cenę zaniżoną w porównaniu z innymi podobnymi ośrodkami. „Jak wygląda dalsza opieka za taką cenę? Nie trudno przewidzieć” – podkreślali obrońcy praw zwierząt.
W akcję ratowania psów w Radysach zaangażowało się kilka organizacji: OTOZ Animals, TOZ Augustów, Fundacji „Mondo Cane”, TOZ Suwałki, Warmińsko Mazurskiego Stowarzyszenia Obrońców Praw Zwierząt w Pasłęku, Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt Otwocki Zwierzyniec i Stowarzyszenia „Pogotowie dla Zwierząt”. Ta ostatnia zorganizowała zbiórkę, która uzyskała wsparcie ponad 22 tys. osób i sumę blisko miliona złotych. Za te pieniądze aktywiści zamierzają zająć się uratowanymi psami.
Czytaj też:
Umierające z gorąca szczeniaczki uratowane przez policjantów na Pomorzu