Jak informował „SE”, Norbert zmarł kilka godzin po opuszczeniu szpitala, gdzie przeszedł podstawowe badania. Chłopiec skarżył się na silny ból brzucha, dużo wymiotował. Jego rodzice w rozmowie z tabloidem opowiadali, że „zwijał się z bólu” i mówił o problemach z oddychaniem. Lekarz dyżurna miała przepisać chłopcu tabletki rozkurczowe, syrop przeciw wymiotom i elektrolity. Kazała też zgłosić się z chłopcem do lekarza rodzinnego następnego dnia. Norbert jednak tej wizyty nie doczekał.
Sprawą już wcześniej zajęła się prokuratura. Postępowanie wyjaśniające po materiale „SE” rozpoczął też Rzecznik Praw Pacjenta. Zamierza zbadać, czy Kliniczny Szpital Wojewódzki nr 2 im. Św. Jadwigi Królowej w Rzeszowie dopełnił wszystkich obowiązków. – Celem prowadzonego postępowania jest ustalenie czy do tragedii doszło w wyniku nie przestrzegania praw pacjenta i czy można było zapobiec śmierci dziecka. – wyjaśniał Bartłomiej Łukasz Chmielowiec.
Czytaj też:
Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci bliskich z powodu COVID-19? Eksperci radząCzytaj też:
Szczere wyznanie Katy Perry. „Chciałam popełnić samobójstwo”Czytaj też:
Pies nie odstępuje dziecka na krok. Ich zdjęcia są wręcz rozczulające