Wyrok w tej sprawie ma zapaść w czwartek 9 lipca. Dzień wcześniej pełnomocnicy stron przedstawili swoje oczekiwania odnośnie finalnego rozstrzygnięcia. Obrona Sebastiana Kościelnika, który w lutym 2017 roku prowadził fiata seicento biorącego udział w wypadku, domaga się uniewinnienia swojego klienta. Prokurator z kolei żąda wymierzenia mu kary roku ograniczenia wolności oraz pracy na cele społeczne.
– Spodziewałem się, że będzie wnioskował o wyrok w zawieszeniu. Trochę zaskoczyło mnie, że to jest tylko ograniczenie wolności. Chciałbym, żeby to wszystko zostało umorzone, żebym został uniewinniony – mówił w rozmowie z TVN24 Sebastian Kościelnik. Prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński mówił z kolei, że oskarżony wykazał się nieznajomością przepisów, brawurą i arogancją, co ma uzasadniać karę. Przy czym młody wiek ma być podstawą do niskiego wymiaru kary.
Obrońca oskarżonego wymieniał listę argumentów, świadczących na niekorzyść kierowców BOR (obecnie SOP – Służba Ochrony Państwa). – W moim przekonaniu, jeśli pozbawić pojazdy rządowe statusu uprzywilejowania, jeżeli na dodatek wykazać, że kierowcy tych pojazdów złamali wszelkie zasady – jazda pod prąd, przekraczanie podwójnej ciągłej linii, wyprzedzanie na skrzyżowaniu, jazda z prędkością, która musi budzić zdumienie – to to są okoliczności, które muszą przesądzać o winie tych ludzi – podkreślał. Dodawał, że jego klient nie widział i nie słyszał pojazdów uprzywilejowanych.
Sam Kościelnik opowiedział o tym, jak prokurator Babiński pytał go, czy podziękował kierowcy rządowej limuzyny, który próbował wyminąć jego auto i „uratował mu życie” oraz czy przeprosił Beatę Szydło i jej kierowcę. – Słowa prokuratora były mocno nie na miejscu (...) Było to po prostu bezczelne z jego strony – mówił młody kierowca.
Czytaj też:
Brejza pisze o wypadku Szydło. „Auto w chwili zdarzenia nie posiadało ubezpieczenia AC"Czytaj też:
Dowód w sprawie wypadku Szydło uszkodzony. Śledztwa nie będzieCzytaj też:
Kolizja z udziałem Beaty Szydło w centrum Krakowa. Opublikowano nagranie