2 lipca z portu lotniczego w Babimoście k. Zielonej Góry wystartował samolot LOT-u z prezydentem Andrzejem Dudą na pokładzie. Prezydencki lot ze statusem HEAD nie zdążył wystartować przed zamknięciem lotniska, czyli do godz. 22:00.
Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, kolumna prezydencka wjechała na teren dopiero 12 minut przed godz. 22:00. Lot pierwotnie zaplanowany był na 21:15. Według pracowników lotniska z którymi rozmawiali dziennikarze „GW”, ekipa prezydenta zamiast pospieszyć się, zaczęła robić sobie zdjęcia.
Problemem było to, że o 22 kontroler na wieży w porcie lotniczym kończył pracę. Lot powinni przejąć kontrolerzy z wieży na poznańskiej Ławicy, ale tym nikt nie zgłosił takiej sytuacji.
– Dyrektor lotniska nawet próbował ich pospieszyć, ale trudno poganiać głowę państwa – powiedział dziennikarzom jeden z informatorów. Jak opisuje „Gazeta Wyborcza”, kontroler na miejscu choć oświadczył, że zakończył pracę, to nadal próbował pomagać i poinformował, że są załatwiane procedury związane z wydłużeniem pracy portu lotniczego.
Jednak pasażerowie mieli się niecierpliwić. – Wieżyczko, jak to czasowo jest, bo tu z tyłu nas pytają najważniejsi pasażerowie, co się dzieje – miał mówić kapitan cytowany przez „Gazetę Wyborczą”. – Wszyscy zdają sobie sprawę z sytuacji, tak więc wszyscy robią, co mogą – odpowiedział kontroler. – Wiem, ja rozumiem, no z tyłu nas też naciskają, dlatego pytam, żeby ewentualnie rzucić hasłem jakimś – miał ponownie odrzec pilot.
Kancelaria Prezydenta zapewnia, że żadnych nacisków nie było. „Kolumna na lotnisko dotarła z dwuminutowym opóźnieniem. Delegacja wsiadła, czekała na start, stewardesa poinformowała, że samolot czeka na samochód „Follow me”, po chwili samolot wystartował. Nie mamy wiedzy o naruszeniach procedury" – przekazano w odpowiedzi, którą otrzymali dziennikarze „GW”. „Ze strony pasażerów nie było żadnej próby kontaktu z pilotem, czy wywierania jakichkolwiek nacisków na załogę” – dodano.
Ostatecznie samolot odleciał o godz. 22:15.
Czy przepisy zostały złamane?
„Działanie lotniska w Zielonej Górze 2 lipca 2020 zostało zgodnie z przepisami wydłużone depeszą NOTAM do godziny 22.30, zatem lotnisko było otwarte” – twierdzą Państwowe Porty Lotnicze w odpowiedzi na pytanie „Gazety Wyborczej”.
Jednak zdaniem „Gazety Wyborczej” kluczowe jest to, że nie było już kontroli ruchu. Według informacji „GW”, zgody nie było i nie mogło jej być, bo wieża była już zamknięta. Dziennikarze informują też, że piloci PLL LOT z tego lotu zostali zawieszeni.
Ekspert lotniczy Jacek Krawczyk, z którym rozmawiali dziennikarze miał być „zszokowany przede wszystkim postawą kapitana LOT-u”. – Nie pamiętam w przeszłości sytuacji, by ktokolwiek mógł wywierać na kapitana presję, bo ponosi on pełną odpowiedzialność. Pozwolił sobie na naciski ze strony pasażerów, co kompromituje tego kapitana – mówi Krawczyk. Dodaje też, że wydłużenie czasu pracy kontrolerów jest formalnie bardzo trudne ze względu na wyśrubowane rygory czasu pracy. – Kontroler mówi „mnie tu nie ma, ale jestem”. Za coś takiego traci się pracę, bo bezpieczeństwo jest najważniejsze – twierdzi Krawczyk.
Czytaj też:
Wyzwiska, rękoczyny, plucie, groźby. „To najbardziej agresywna kampania wszech czasów”