O trzech największych błędach kampanii Rafała Trzaskowskiego opowiedział nam polityk Koalicji Obywatelskiej. Zdaniem działaczy zaangażowanych w tę kampanię, kandydat niepotrzebnie odpuścił debatę organizowaną przez TVP. – Można było zmobilizować grupy wsparcia w Końskich, pokazać ludzi wiwatujących na widok Trzaskowskiego, zadających niewygodne dla Andrzeja Dudy pytania. Na tej debacie można było tylko wygrać, bo nawet gdyby Trzaskowski przekonał choćby jednego wyborcę Dudy to już byłby zysk – mówi nasz rozmówca. I dodaje że byli ludzie na tym terenie, którzy chcieli pomóc w przygotowaniu dobrego klimatu dla Trzaskowskiego (nie tylko z Koalicji Obywatelskiej, ale np. z SLD), jednak ze strony sztabu nie było woli wykorzystania ich entuzjazmu.
Inny nasz rozmówca, członek sztabu Rafała Trzaskowskiego jeszcze w piątek stwierdził, że wybory raczej wygra urzędujący prezydent: – Te wybory można było wygrać. Trzeba było jechać na debatę do Końskich.
W powyborczy poniedziałek o straconej szansie mówił nawet Grzegorz Schetyna. – Kiedyś powiedziałem gdzie się wygrywa wybory. Uważam, że rozumiem jego [Trzaskowskiego] argumenty dlaczego tam nie był, bo zderzyłby się z tą machiną telewizji publicznej i tą produkcją przemysłu hejtu, ale być może tam trzeba było być, żeby odmienić, odwrócić logikę tej kampanii, ale rozumiem też jego argumenty, które mówiły mu nie, bo tam nie będzie uczciwej, normalnej rywalizacji – mówił Grzegorz Schetyna w TVN24. – Mógł wywrócić stolik. Mógł pokazać, że jest ponad to, że jest po prostu lepszy mimo wszystkiego, co jest przeciw niemu. Jest tam, żeby dać świadectwo swojej kampanii i takiej elementarnej przyzwoitości – dodał.
Nasz rozmówca z Koalicji Obywatelskiej uważa, że nie uruchomiono w terenie środowisk skupionych wokół KO.
– Gdy Aleksander Kwaśniewski walczył o reelekcję w 2000 roku, to jego sztaby były na poziomie gmin, a u Trzaskowskiego nawet na poziomie województw nie wszędzie był sprawnie działający sztab – twierdzi polityk KO.
Trzeci błąd, który wymienia nasz rozmówca, to małe zaangażowanie Trzaskowskiego w drugiej turze kampanii prezydenckiej. – W ostatnim dniu kampanii odbył zaledwie cztery spotkania z wyborcami, podczas gdy Andrzej Duda harował od 5.30 rano. Niestety Platforma ciągle nie wyzbyła się przeświadczenia, że ma monopol na mądrość – wzdycha polityk KO.
W SLD rozpoczął się czas rozliczeń. Odbyło się wyjazdowe posiedzenie Sojuszu, podczas którego padły mocne słowa, że czas zejść z gejowsko-lesbijskiego kursu, przestać przytulać różne niedobitki (to zdaje się było o Wiośnie) i wrócić do korzeni, czyli do zainteresowania ludźmi pracy.
Pod naciskiem działaczy Włodzimierz Czarzasty musiał się zgodzić na zwoływanie rad wojewódzkich SLD i na koniec Rady Krajowej, choć liczył, że zamiast tego zostanie po prostu zwołany zjazd zjednoczeniowy, co pozwoli mu uniknąć rozliczeń. Wygląda jednak na to, że tak łatwo mu się nie upiecze.
A tymczasem za zasłonką kampanii wyborczej i pandemii, NIK zmieniła system naboru na inspektorów. Do niedawna, żeby dostać tę prestiżową posadę trzeba było zaliczyć trzy testy: wiedzy społeczno-polityczno-ekonomicznej (kto wybiera starostę, ile wynosi PKB, co to jest partnerstwo prywatno-publiczne itd.), test z wybranego języka i test komputerowy. Osoby, które najlepiej wypadły na testach, były zapraszane na rozmowę o pracę.
Tymczasem – podobno ze względu na pandemię – testy jako wymóg formalny zostały zlikwidowane. Wystarczy podanie o pracę. Zważywszy na to, że w czasach pandemii przeprowadzono egzaminy maturalne i jakoś maturzyści, i egzaminatorzy, nie padali jak muchy, to i testy rekrutujące do NIK dałoby się przeżyć. Ale po co, skoro lepiej zatrudniać po uważaniu, a nie po testach. Bijemy się tylko z myślami czy Marian Banaś, prezes NIK, który stał się bohaterem opozycji gdy starł się z PiS nadal nim pozostanie?
W ubiegłym tygodniu sztab Andrzeja Dudy usilnie namawiał ludowców do poparcia kandydatury urzędującego prezydenta. – Proponowali im koalicję w samorządach, koalicje w rządzie, spółki skarbu państwa, ale Kosiniak-Kamysz był nieugięty – opowiada polityk Koalicji Obywatelskiej, który jednak twierdzi, że PiS będzie starał się namówić ludowców do wejścia do rządu. – Kaczyński nie ufa Gowinowi i być może zdecyduje się zastąpić część Porozumienia PSL-em – twierdzi jeden z polityków KO.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.