Wolontariusze TPN codziennie monitorują okolice najpopularniejszego tatrzańskiego jeziora. W niedzielę 20 lipca podczas patrolu Agnieszka Przybylska była świadkiem dość nietypowych wydarzeń. – Idąc prawą stroną od schroniska Morskie Oko, zobaczyłam, że grupka turystów przebywa w miejscu z zakazem wstępu, przy wodzie. Dochodząc do miejsca, w którym przebywała młodzież zauważyłam, że odpalili race i robią sobie zdjęcie – relacjonowała kobieta, której słowa cytuje portal tatromaniak.pl.
Przybylska poinformowała o zdarzeniu Straż Parku, która przebywała wówczas na akcji w wyższych partiach Tatr. Na miejscu pojawił się podleśniczy, który poinformował turystów o mandacie w wysokości 500 zł dla każdego. Wówczas jedna z kobiet zaczęła w imieniu grupy tłumaczyć, że „wszyscy są studentami z Ukrainy” i nie mieli świadomości, że w tym rejonie nie można używać środków pirotechnicznych – relacjonuje tatromaniak.pl. Przeprosiła także za wykroczenie. Podleśniczy pouczył młodzież, a także nakazał, aby turyści zabrali wypaloną racę i wyrzucili ją w wyznaczonym do tego miejscu poza terenem parku.
Czytaj też:
Szczeniaki w plastikowej torbie nad rzeką. Były „pozostawione na nieuchronną śmierć"