Były wiceprezydent Gdańska ogłosił się prezydentem Polski. „Cała polityka jest dziś walką”

Były wiceprezydent Gdańska ogłosił się prezydentem Polski. „Cała polityka jest dziś walką”

Włodzimierz Julian Korab-Karpowicz Źródło: YouTube / Najjaśniejsza Rzeczpospolita Królestwa Polskiego
Dzień przed zaprzysiężeniem Andrzeja Dudy Polska doczekała się innego prezydenta. Wprawdzie samozwańczego, który nie ma żadnego mandatu prawnego do sprawowania urzędu, ale mogącego pochwalić się interesującą historią dojścia do „władzy”.

„Rzeczpospolita” przypomina, że w 2016 roku kilku entuzjastów na nowo powołało Królestwo Polskie, obierając za swojego króla Wojciecha Edwarda Leszczyńskiego. Samozwańczy monarcha tytułujący się imionami Leh XI Wojciech Edward I nie tylko zwołuje kolejne „sejmy”, ale również wydaje odezwy i edykty. Po tym, jak w maju nie odbyły się wybory prezydenckie, uznał, że urząd prezydenta pozostaje wolny. Tym samym rozpoczęto procedurę wybierania nowej głowy państwa, a ostatni „sejm” w Oliwie przyznał to stanowisko Włodzimierzowi Julianowi Korab-Karpowiczowwi.

Kim jest Włodzimierz Julian Korab-Karpowicz?

Samozwańczy „prezydent Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Królestwa Polskiego” jest naukowcem posiadającym habilitację z filozofii oraz tytuł profesora Uniwersytetu Opolskiego. Studiował na Oksfordzie, a jego zainteresowania skupiają się na historii filozofii, filozofii politycznej i społecznej oraz stosunkach międzynarodowych. Sprawował stanowisko wiceprezydenta Gdańska, znany też jest z publikacji artykułów na łamach „Do Rzeczy”.

W środę 5 sierpnia w serwisie YouTube pojawiło się „orędzie prezydenta in spe”, w którym samozwańcza głowa państwa zwróciła się do obywateli. – Szanowni państwo, drodzy rodacy. Z królewskiego miasta Gdańska, z Oliwy, z miejsca pokoju zwracam się do państwa z orędziem pokoju. Mamy ponad 30 lat doświadczeń demokracji – rozpoczął Korab-Karpowicz. – Widzimy coraz wyraźniej, że demokracja nie zawsze oznacza idyllę. Grozi nam niestabilność polityczna, grozi nam niezdolność do obrony żywotnych interesów Polski. Obserwujemy dryfowanie świata w nie wiadomo jakim kierunku – kontynuował.

Nie jest samozwańcem?

Samozwańcza głowa państwa została zapytana przez „Rzeczpospolitą” o swoje motywacje. Korab-Karpowicz podkreślił, że nie powinno się nazywać go „samozwańcem”. – To jest błędne podejście do tematu. Większość inicjatyw politycznych, które zmieniały naszą historię, miała cechy samozwańcze. Jaki tytuł miał Piłsudski, żeby mianować się naczelnikiem państwa? – pytał.

Rozmówca „Rz” przypomniał, że podczas czwartkowego zaprzysiężenia część posłów była nieobecna, a niektórzy przyszli w tęczowych maseczkach. – Cała polska polityka jest dziś walką, a obecny rok pokazuje, jak niestabilnym systemem jest demokracja. Należy więc się zastanowić, czy nie ma alternatywy w postaci bardziej stabilnego systemu politycznego – stwierdził. Podkreślił przy tym, że jest „prezydentem in spe” czyli „oczekującym”, więc jak na razie nie zamierza urzędować. – Gdyby pojawił się w Polsce jakiś konflikt, bezurzędzie, moja osoba mogłaby objąć taki urząd – wyjaśnił.

Czytaj też:
Duda nosi maseczkę, chociaż „nie ułatwia mu to życia”. „Prosił mnie sam Szumowski”

Źródło: Rzeczpospolita