W związku z brutalnym tłumieniem protestów na Białorusi premier Mateusz Morawiecki zaapelował w liście do przewodniczącego Rady Europejskiej Charlesa Michela i przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen o zwołanie nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej. W komunikacie opublikowanym na oficjalnej stronie premiera polskiego rządu podkreślono, że na Białorusi „władza użyła siły przeciwko swoim obywatelom, którzy domagają się zmian w kraju”. Wpis szefa polskiego rządu na Twitterze pojawił się w poniedziałek przed godziną 11.
„Na co czekacie?!”
Niemal trzy godziny później swój wpis opublikował Donald Tusk. „Polski rząd powinien domagać się natychmiastowego zwołania Rady Europejskiej. Wsparcie Białorusinów to zarówno moralny obowiązek jak i polska racja stanu. Na co czekacie?!” – napisał szef Europejskiej Partii Ludowej. Na jego post odpowiedział Piotr Müller. Rzecznik rządu zauważył, że Mateusz Morawiecki zaapelował o zwołanie takiego posiedzenia już dzisiaj rano. „Pisał Pan ostatnio, że przebywa na urlopie. Mam jednak nadzieję, że nie z całym zapleczem, które powinno weryfikować podstawowe fakty” – dodał.
Na kolejny wpis Tuska nie trzeba było długo czekać. „Premier Morawiecki złożył już wniosek o zwołanie Rady. Umknęło to mojej uwadze, za co przepraszam. Liczę na skuteczność akcji premiera” – napisał były szef polskiego rządu.
Wybory na Białorusi?
W niedzielę 9 sierpnia na Białorusi zostały przeprowadzone wybory prezydenckie. Wstępne wyniki, które opublikowała CKW, dają gigantyczną przewagę Alaksandrowi Łukaszence. Tuż po zamknięciu lokali wyborczych i ogłoszeniu wyników exit poll tysiące Białorusinów wyszło na ulice, aby protestować przeciwko prezydentowi. Po raz kolejny jest podnoszony problem braku transparentności przeprowadzania wyborów, a co za tym idzie możliwych fałszerstw. Centrum Obrony Praw Człowieka „Wiasna” oszacowała, że w trakcie pacyfikacji demonstracji zginęła jedna osoba, a 120 zostało rannych.
Czytaj też:
Łukaszenka przemówił. Twierdzi, że m.in. z Polski wydawano dyspozycje „owcom”