Od 9 sierpnia Białorusini protestują na ulicach swoich miast, domagając się sprawiedliwego przeliczenia głosów po wyborach prezydenckich. W wielu miejscach doszło do starć z policją, w których tysiące osób trafiło do aresztu, setki zostało rannych, a kilka straciło życie. Choćby z racji bliskiego sąsiedztwa, świat uważnie przygląda się na reakcję Polski na sytuację w Białorusi. Szef polskiego MSZ na konferencji prasowej zapewniał, że nie ma jeszcze decyzji o sankcjach wobec reżimu Aleksandra Łukaszenki.
Minister Czaputowicz zastrzegł, że wciąż możliwe jest nałożenie sankcji na Mińsk, jednak żadnej decyzji nie podjęto, a dyskusje prowadzone na ten temat na poziomie Unii Europejskiej nadal trwają. – Chcę przypomnieć deklarację premiera (Morawieckiego - red.) - stworzenia programu solidarności z Białorusią. Chodzi o wsparcie dla studentów, represjonowanych, a także dla wolnych mediów. Poza sankcjami musimy mieć też pakiet pozytywny – zwracał uwagę Czaputowicz.
– Jest to trudna sytuacja w wymiarze geopolitycznym. Są propozycje zorganizowania ponownych wyborów. Są pytania, kto miałby to zorganizować, jak miałby wyglądać monitoring tych wyborów. Chcielibyśmy, żeby władze białoruskie podjęły dialog z protestującymi – dodawał szef polskiej dyplomacji, w obecności Mike'a Pompeo, amerykańskiego sekretarza stanu.
Czytaj też:
Premier przedstawił Plan Solidarności z Białorusią. „W takiej sytuacji nie można zakładać maski neutralności”Czytaj też:
Robert Biedroń: Nie zostałem wpuszczony na teren BiałorusiCzytaj też:
„Przez 15 godzin nas bito, torturowano, zastraszano”. Witold i Kacper wrócili z Białorusi