Z zimną krwią odciął głowę koziołkowi. Policja zatrzymała sprawcę

Z zimną krwią odciął głowę koziołkowi. Policja zatrzymała sprawcę

Koziołek Kozik
Koziołek Kozik Źródło: ratujemyzwierzaki.pl/sanktuarium-dla-zwierzat
Ośrodek Ochrony i Ratownictwa Zwierząt DIOZ – Pałac w Dziwiszowie informował kilka dni temu o tragicznej śmierci Kozika. Zwierzę zostało pozbawione głowy, a policja rozpoczęła poszukiwania oprawcy. Akcja funkcjonariuszy zakończyła się sukcesem, a mężczyzna jeszcze w poniedziałek ma zostać przesłuchany.

Do zdarzenia doszło w nocy z czwartku na piątek 14 sierpnia na terenie Ośrodka Ochrony i Ratownictwa Zwierząt DIOZ – Pałac w Dziwiszowie. Pracownicy placówki podkreślali, że Kozik był ich ulubieńcem, o czym dobrze wiedział każdy w okolicy i prawdopodobnie także sprawca. Podkreślają, że zwierzę szykowane było do kastracji i przeniesienia do Stajni Parkitnych w Kowarach. „Serce mi pękło. Ludzki, sadystyczny odpad odciął w nocy głowę naszemu podopiecznemu Kozikowi – wywlókł go ze stajenki i zamordował. Granica została przekroczona” – napisał na Twitterze Konrad Kuźmiński, prezes zarządu Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt.

W poniedziałek 17 sierpnia okazało się, że  zatrzymali mężczyznę podejrzanego o zabicie Kozika. – Jest to mieszkaniec powiatu jeleniogórskiego. Do tej pory nie wykonano z nim jeszcze żadnych czynności procesowych. Stanie się to dzisiaj – przekazała w rozmowie z Onetem Edyta Bagrowska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Jeleniej Górze. Mężczyzna jeszcze w poniedziałek ma zostać przesłuchany i możliwe, że usłyszy zarzut znęcania się nad zwierzęciem ze szczególnym okrucieństwem. Może mu grozić za to nawet pięć lat więzienia.

Nie było śladów krwi

„Jakaś ludzka k***a z chirurgiczną precyzją odcięła mu głowę ostrym narzędziem. Patolog dokonujący oględzin rany potwierdził ponad wszelką wątpliwość, że zwierzę zostało zamordowane przez człowieka. W miejscu znalezienia zwłok nie było śladów krwi, jak również głowy. Obroża, w której nasz Kozik na co dzień chodził, znajdowała się 100 m od zwłok” – pisali aktywiści.

Jak wynika z opisu pracowników Ośrodka, to nie pierwsza podobna sytuacja w nowym miejscu, w którym znajdują się od czerwca. „Permanentnie ktoś rozcina nam ogrodzenie, niszczy pastuchy na pastwiskach, wypuszcza zwierzęta, by biegały po całej wsi, uszkadza instalację wodną i energetyczną” – wymieniają. „Z uwagi na to, że Ośrodek Ochrony i Ratownictwa Zwierząt przestał być ostoją dla ratowanych zwierząt, a kaźnią dla ratowanych braci mniejszych, postanowiliśmy opuścić to miejsce” – poinformowali na stronie zbiórki na nową siedzibę.

Czytaj też:
Małgorzata Z. głodziła swoje psy. Ruszyła zbiórka na karmę dla zaniedbanych zwierząt

Źródło: Onet.pl