Martyna Jurkiewicz opowiadała, że w 2010 roku miała 22 lat i marzyła o karierze dziennikarskiej. Dlatego też starała się o pracę w popularnej w regionie „Gazecie Wrocławskiej”. To właśnie w tej redakcji powstał słynny artykuł o libacji na skwerku. Autorka tekstu przyznała, że dziennikarze musieli podczas dyżuru przygotowywać bardzo dużo materiałów na temat wydarzeń z z życia miasta. Redaktorzy mieli czasem problemy ze znalezieniem tematów, ponieważ były dni, że we Wrocławiu nie działo się nic wartego opisania w mediach. Dlatego też w trakcie pracy często dzwonili do lokalnych służb z prośbą o informację, czy w ostatnich godzinach nie wydarzyło się nic ważnego.
Po rozmowie z policjantem 22-latka przygotowała słynny już tekst o libacji na skwerku, której tak naprawdę nie było. „Policjanci dostali dzisiaj zgłoszenie, że na skwerku w jednym z wrocławskich parków grupka mężczyzn pije alkohol. Gdy funkcjonariusze przyjechali na miejsce okazało się, że nikogo tam nie ma” – tak brzmiała cała treść artykułu.
– Wiem, że ta depesza, to zaprzeczenie wszystkiego co ma związek z dziennikarstwem. No ale nie miałam innego wyjścia. Musiałam coś wrzucić w sieć, a nic innego nie miałam! Atmosfera w pracy nie była przyjemna, więc popełniłam swoje słynne dzieło – przyznała Martyna w rozmowie z „Super Expressem”. Tekst w krótkim czasie stał się hitem sieci. Artykuł bił rekordy popularności z uwagi na swoją absurdalną treść. Obecnie redakcja "Wrocławskiej" sama żartuje z tekstu, każdego roku przypominając o jego istnieniu.
Co stało się z autorką artykułu?
Martyna zdradziła w rozmowie z "Super Expressem", że nie związała swojej przyszłości z dziennikarstwem. Przez kilka lat pracowała w branży PR, zajęła się także działalnością publiczną. Brała udział w wyborach na sołtysa miejscowości, w której mieszka a ponadto została szefową lokalnego koła gospodyń wiejskich.
Czytaj też:
Nie żyje uczestnik słynnego „RuPaul's Drag Race”. Miał 34 lata