Po przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa oraz wakacjach, od września uczniowie mają wrócić do szkół. - Na dziś 1 września to jest termin, w którym dzieci powinny rozpocząć w Polsce edukację. Jeżeli będą jakieś wyłączenia, jeżeli będzie zdalna nauka, to ona będzie wprowadzona punktowo – na zasadzie porozumienia z jednej strony stacji sanitarno-epidemiologicznej, z drugiej strony dyrektora szkoły, z trzeciej strony organu powołującego placówkę oświatową - podkreślał rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Część rodziców obawia się, że powrót uczniów na szkolne korytarze może doprowadzić do fali zakażeń koronawirusem. Jak się jednak okazuje, obawy o zdrowie dziecka czy innych członków rodziny mogą nie być wystarczającą przesłanką do tego, aby uczeń został w domu. Jak podaje „Rzeczpospolita” powołując się na informacje uzyskane od Ministerstwa Edukacji Narodowej, dziecko będzie mogło zostać w domu tylko i wyłącznie wtedy, kiedy ma wyraźne przeciwwskazania zdrowotne takie jak choroby przewlekłe (na podstawie opinii lekarza sprawującego opiekę zdrowotną nad uczniem z taką chorobą), bądź wykazuje w danym dniu objawy infekcji. Uczeń nie może pojawić się na lekcjach także wtedy, gdy członkowie jego rodziny (a dokładniej domownicy) są objęci kwarantanną.
Jak czytamy w „Rzeczpospolitej”, pozostawienie dziecka w domu z obawy przed koronawirusem może zostać potraktowane jako brak realizacji obowiązku szkolnego. W przypadku tego typu nieusprawiedliwionej nieobecności dziecka w szkole przez co najmniej dwa tygodnie, samorząd może ukarać rodzica grzywną w wysokości do 10 tys. złotych.
Czytaj też:
43-latek miał 28 testów na koronawirusa. Spędził prawie 115 dni w szpitalu