Od listopada minionego roku Stefan W. był badany przez zespół biegłych złożony z 4 psychiatrów i 2 psychologów - ekspertów z Warszawy oraz Starogardu Gdańskiego. Jak podaje RMF FM, prokuratura dysponuje obecnie dwiema opiniami, które są ze sobą sprzeczne. O pierwszej, sporządzonej w 2019 roku wiadomo nieoficjalnie, że stwierdza niepoczytalność Stefana W.
Ponieważ pełnomocnik rodziny Adamowiczów oraz sama prokuratura mieli spore wątpliwości odnośnie treści opinii, powołano kolejny zespół biegłych. Z informacji RMF FM wynika, że nie można mówić o całkowitej niezdolności podejrzanego do pokierowania postępowaniem i rozpoznania znaczenia jego działania. Tym samym morderca Pawła Adamowicza będzie mógł nie tylko normalnie brać udział w procesie karnym, ale również odbywać karę pozbawienia wolności.
Obrońca Stefana W. adwokat Artur Kotulski przekazał w rozmowie z rozgłośnią, że jego klient nie będzie na razie kwestionował wniosków z opinii. - Obrona zgadza się z wnioskami wynikającymi z tej opinii i nie będzie ona kwestionowana. Treść opinii daje odpowiedź na wszystkie pytania zawarte w postanowieniu Prokuratury Okręgowej w Gdańsku i zawiera w tym przedmiocie kategoryczne wnioski - podkreślił Kotulski.
Atak na prezydenta Gdańska
Do ataku na Pawła Adamowicza doszło na scenie zorganizowanej na Targu Węglowym w Gdańsku, 13 stycznia tuż po godzinie 20.00 podczas „Światełka do nieba”. Napastnik wbiegł na platformę i trzykrotnie ugodził polityka 14,5-centymetrowym nożem. Po ataku mężczyzna wykrzykiwał do mikrofonu, że siedział w więzieniu za rządów Platformy Obywatelskiej, podał też swoje nazwisko. Chwilę później Stefan W. został obezwładniony i zatrzymany. Samorządowiec trafił do szpitala w stanie ciężkim. W poniedziałek 14 stycznia prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zmarł.
Z informacji „Super Expressu” wynika, że Stefan W. „źle znosi zaostrzony rygor i stara się o przeniesienie do zwykłej celi”. Przekonuje ponadto, że „został wrobiony”, a jako sprawców podejrzany wymienia sąd, prokuraturę i Służbę Więzienną. W jego mniemaniu zawiązały one spisek i wcześniej skazać go za napady z bronią w ręku, mimo że – jak twierdzi – był niewinny. Mężczyzna domaga się od państwa milionowego odszkodowania.
Czytaj też:
Lech Wałęsa obrzucony pomidorami? Były prezydent komentuje