W Berlinie w tzw. formule Gymnich (nieformalnej) odbyło się spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich UE. Rozmowy dotyczyły sytuacji na Białorusi, gdzie od wielu dni trwają protesty. Demonstranci domagają się m.in. powtórzenia wyborów prezydenckich i odejścia Aleksandra Łukaszenki. Po zakończeniu spotkania Zbigniew Rau powiedział dziennikarzom, że ministrowie doszli jednogłośnie do wniosku, że "stale pogarszająca się sytuacja na Białorusi jednoznacznie wymaga wielopłaszczyznowej reakcji Unii Europejskiej. - Jesteśmy gotowi przygotować z jednej strony, i ten proces już się zaczął, sankcje, a z drugiej strony taki pakiet unijny dla społeczeństwa białoruskiego. Wszystko wskazuje na to, że - tak jak postanowiliśmy - rusza procedura sankcji i nie kryję się z tym, że jest silny nacisk przede wszystkim, ale nie tylko, państw naszego regionu, ale nie tylko, bo także Włoch, Danii, żeby te sankcje zmaterializować jak najszybciej - powiedział szef polskiej dyplomacji.
Szef MSZ o fałszowaniu wyborów
Minister wyjaśnił, że byłyby to sankcje natury personalnej np. zakaz wjazdu do UE i miałyby one zostać nałożone na wysokich rangą urzędników białoruskich. - Siły, na których ciąży odpowiedzialność za te okrucieństwa, które miały miejsce. Także fałszowanie wyborów też, ale przede wszystkim, ponieważ mamy ewidentnie do czynienia z ofiarami tych wydarzeń, więc przede wszystkim rzecz będzie dotyczyć tych, którzy dopuścili się tych haniebnych czynów. Lista nie jest zamknięta. Po prostu uruchamiamy takie procedury, a zależnie od rozwoju wypadków ona oczywiście będzie rosła, więc sądzę, że atutem tego rozwiązania jest to, co można nazwać elastycznością strony unijnej w tej kwestii - zapewnił Zbigniew Rau.
Czytaj też:
Korespondent TVN zatrzymany w Mińsku. „Oficjalnie było to sprawdzenie tożsamości”