Do zdarzenia doszło w opactwie benedyktynów w Tyńcu w Małopolsce. W minioną niedzielę podczas prób do koncertu Krakowskiego Kwintetu Harfowego i organisty Dariusza Bąkowskiego-Koisy, do kościoła wszedł półnagi mężczyzna – miał na sobie tylko spodenki. – Rozebrany do pasa mężczyzna wszedł do prezbiterium, gdzie znajdowali się muzycy: przechadzał się po nim, stał przez chwilę przy tabernakulum, potem zaś wszedł na ołtarz, przygotowany do odprawienia mszy świętej wieczornej. Mnich, który zaraz zjawił się na miejscu, próbował wyprosić mężczyznę z kościoła, lecz kontakt z nim był utrudniony: mężczyzna wpadał w skrajne stany emocjonalne i nie chciał pozostać w jednym miejscu. 32-latek mówił do siebie i zaczął tańczyć na ołtarzu – opowiadał brat Grzegorz Hawryłeczko, rzecznik opactwa benedyktynów w Tyńcu.
Na miejsce została wezwana policja. – Na podstawie zachowania mężczyzny funkcjonariusze postanowili wezwać do niego karetkę pogotowia. 32-latek został przewieziony do jednego z krakowskich szpitali – powiedział polsatnews.pl Piotr Szpiech, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Krakowie. Policja wszczęła także dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy doszło do profanacji uczuć religijnych. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że 32-latek mógł być uczestnikiem imprezy techno, która odbywała się w sąsiedztwie.
Oświadczenie benedyktynów
Teraz głos w sprawie zabrali benedyktyni. „Oświadczamy, że sprawca incydentu z dnia 23 sierpnia, który miał miejsce w kościele naszego klasztoru, skontaktował się z opactwem, wyrażając głęboki żal z powodu zajścia, i w rozmowie z opatem tynieckim zadeklarował chęć zadośćuczynienia. Wobec aktu szczerej skruchy pragniemy postąpić zgodnie z nakazem Pana, który powiedział: »odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone«” – przekazano. Benedyktyni dodali, że w związku z tym nie będą podejmować żadnych kroków prawnych przeciwko sprawcy.
Czytaj też:
Warszawa. Kościół zamknięty z powodu koronawirusa. Sanepid prosi wiernych o kontakt