W czwartek 3 września około godziny 14:00 w miejscowości Brzekiniec w Wielkopolsce doszło do śmiertelnego potrącenia rowerzystki. Zabita została 35-letnia dziennikarka „Chodzieżanina”, „Głosu Wielkopolskiego” oraz portalu Chodzież NaszeMiasto.pl Anna Karbowniczak. Kobieta zginęła na miejscu. Policyjne śledztwo z pomocą internautów błyskawicznie doprowadziło do zatrzymania pierwszych trzech osób uwikłanych w zdarzenie.
O dalszych czynnościach wykonywanych przez policję w związku z tą sprawą rzecznik prasowy policji w Poznaniu Andrzej Borowiak poinformował za pośrednictwem swojego konta na Twitterze. „Kolejne zatrzymania w sprawie śmierci Anny Karbowniczek – dziennikarki z Chodzieży. Policjanci przed chwilą zatrzymali kobietę i mężczyznę, pasażerów Opla Vivaro. Kierowca po potrąceniu rowerzystki uciekł wraz z naocznymi świadkami. Wszyscy ukrywali się. Mogli też zacierać ślady” – przekazał. Opublikował też czarno-białe zdjęcie zmarłej w trakcie ulubionej przez nią jazdy na rowerze. Według Onetu tylko w tym roku kobieta miała przejechać na jednośladzie ponad 16 tys. kilometrów.
Ucieczka z miejsca zdarzenia i poszukiwania sprawcy
Sprawca wypadku uciekł z miejsca zdarzenia. Jeszcze w piątek rzecznik prasowy wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak apelował o pomoc w poszukiwaniu sprawcy wypadku. Podawano, że mógł on poruszać się niebieskim samochodem Renault Trafic lub Opel Vivaro. Policja obiecywała nagrodę finansową w zamian za pomoc w ustaleniu sprawcy.
Śmierć Anny Karbowniczak. Policja zatrzymała trzy osoby
W piątek późnym popołudniem wielkopolska policja poinformowała o znalezieniu uszkodzonego Opla Vivaro przez policjantów z Wągrowca. „Samochód brał udział w śmiertelnym potrąceniu rowerzystki, dziennikarki z Chodzieży. W związku z tą sprawą policjanci z Wągrowca zatrzymali trzy osoby. To właściciel auta, jego brat oraz dalszy członek rodziny” – czytamy na Facebooku policji.
„Głos Wielkopolski”: Karbowniczak otrzymywała groźby
Zmarła dziennikarka w ostatnim czasie spotkała się z poważnymi groźbami, związanymi z jej pracą. Autor wiadomości miał wiedzieć niebezpiecznie dużo o rodzinie dziennikarki, a także o wyglądzie i zainteresowaniach jej samej. Do redakcji wpłynęło też sfałszowane pismo oczerniające kobietę. Jej koledzy z pracy poinformowali, że Anna Karbowniczak pracowała nad historią tragicznej śmierci dwuletniego chłopca, który był ofiarą ciągnącej się miesiącami przemocy domowej.
O groźbach została powiadomiona prokuratura. W piątek 4 września formalnie wszczęto śledztwo dotyczące wspomnianych gróźb i zniesławienia. Rzecznik poznańskiej policji Andrzej Borowiak potwierdził, że śledczy badają ten wątek sprawy. Podobnego zapewnienia udzielił rzecznik prokuratury okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak. Na ten moment śledczy nie łączą jednak obu zagadnień.
Czytaj też:
Kaczyński skomentował sądowy zakaz publikacji o Bońku: To przebija komunistyczną cenzuręCzytaj też:
Drogówka dostanie broń, którą zniszczy piratów. Takiego urządzenia jeszcze nie miałaCzytaj też:
Warszawianka opluta i obrzucona jedzeniem za obronę Azjatki. Policja przyjechała po godzinie