Kilka miesięcy temu Kasia Kowalska zagrała koncert w ramach akcji „Koncertowanie pod blokami”. Po występie wokalistki, który zgromadził przed sceną ponad 100 osób, sprawą zajęła się policja i sanepid. Ta druga instytucja po zbadaniu sprawy postanowiła nałożyć na gminę karę finansową w wysokości 30 tys. złotych.
Jak podaje Radio Zet, sama artystka usłyszała „zarzuty bezpośredniego narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu wielu osób" w związku z brakiem respektowania reżimu sanitarnego związanego z pandemią koronawirusa. Policja z Ciechanowa złożyła wniosek o ukaranie Kowalskiej, przekonując, że „naruszyła czasowe ograniczenia prowadzenia działalności twórczej związanej z wszelkimi zbiorowymi formami kultury i rozrywki oraz nie zastosowała się do obowiązku zakrywania ust i nosa w związku z wystąpieniem stanu epidemii".
„Wniosek o ukaranie Kasi Kowalski był kuriozalny”
Adwokat artystki złożył wniosek o umorzenie sprawy. Sąd przychylił się do wniosku i odmówił wszczęcia postępowania. – Wniosek o ukaranie Kasi Kowalskiej był kuriozalny. Piosenkarka miała śpiewać w maseczce w tym samym czasie, gdy minister zdrowia i członkowie rządu na konferencjach prasowych występowali bez jakichkolwiek zabezpieczeń – powiedział Wojciech Wiza rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Czytaj też:
Viki Gabor zaatakowana na Mokotowie. Ojciec piosenkarki został pobity
Kasia Kowalska