"To, że jestem podsłuchiwany, to jestem nawet gotów założyć się, że tak" - powiedział Kwaśniewski w poniedziałek w TVN24. Dopytywany, kto go podsłuchuje odparł, że "IV RP". Na pytanie kto konkretnie odpowiedział: "nie wiem".
"Brniemy w stronę paranoicznego społeczeństwa. Spotykam teraz coraz więcej ludzi, którzy zaczynają przez telefon mówić, jak za czasów PRL: +przez telefon o tym nie pogadamy; dlaczego, co się stało?+ no bo wiesz, ja nie wiem czy mnie nie podsłuchują...+" - mówił Kwaśniewski.
Według niego, "wszystko co w tej chwili się dzieje, to jest jakiś paranoiczny moment polskiej historii, gdzie rozmowy prywatne, rozmowy przy winie, czy wódce zaczynają być materiałem dowodowym, a podsłuchy zaczynają być uważane wręcz za prawdę ewangeliczną".
Według poniedziałkowej "Rzeczpospolitej", niewykluczone, iż ochroniarze Gudzowatego nagrali nie tylko Józefa Oleksego, ale także Kwaśniewskiego. "Swoich rozmów absolutnie nie potwierdzam. Uważam, że ich nie było" - powiedział b. prezydent.
Zaprzeczył też, że wyszedł z inicjatywą spotkania z Gudzowatym i że miało ono dotyczyć domniemanej łapówki - 3 mln dolarów - dla syna Leszka Millera, do wręczenia której mieli namawiać Gudzowatego dwaj ludzie związani z lewicą.
"Rz" napisała w poniedziałek, że współpracownicy Gudzowatego zeznali, iż w sprawie łapówki Kwaśniewski spotkał się z biznesmenem, który podczas rozmowy miał być rzekomo namawiany, żeby "dał spokój i nie nagłaśniał sprawy"
"Tu zdecydowanie zaprzeczam. Ani takiej rozmowy nie było, ani takiej inicjatywy" - powiedział Kwaśniewski.
Oświadczył też, że słabo zna Gudzowatego. Zapewnił, że z biznesmenem spotykał się przede wszystkim w Pałacu Prezydenckim. "Jeżeli okazałoby się, że Aleksander Gudzowaty przychodzi do prezydenta RP nafaszerowany techniką podsłuchową, to jest jak scenariusz do filmu" - powiedział b. prezydent.
Jak dodał, w biurze Gudzowatego nigdy nie był, a w jego domu był "raz, czy dwa" przy okazji jakichś wydarzeń towarzyskich. Według Kwaśniewskiego, jego rozmowy z Gudzowatym były kurtuazyjne, a biznesmen skarżył się podczas nich, że w Polsce jest za mało wolności gospodarczej.
B. prezydent stwierdził, że Gudzowatego, "jako człowieka sukcesu i człowieka, który był istotną postacią w relacjach polsko- rosyjskich" ponieważ prowadził tam interesy, traktował jako osobę, która może coś doradzić, powiedzieć jak Rosjanie widzą niektóre rzeczy.
Kwaśniewski przyznał, że Gudzowaty spotykał się w Kancelarii Prezydenta z jego współpracownikami i - według niego - rozmawiał o gospodarce. Dodał, że szef jego gabinetu Marek Ungier na pewno rozmawiał z Gudzowatym, ale - jak stwierdził - nie boi się ewentualnego ujawnienia takich rozmów.
"Moim zdaniem Marek Ungier jest człowiekiem uczciwym, ostrożnym w swoich zachowaniach i nie wierzę żeby opowiadał... żeby był tak rozluźniony, jak inni rozmówcy" - powiedział Kwaśniewski, nawiązując do ujawnionej rozmowy Oleksego z Gudzowatym.
Jak dodał, dla niego zasadnicze pytanie brzmi dlaczego Gudzowaty nagrywał rozmowy i czy to biznesmen przekazał nagrania mediom oraz dlaczego doszło do tego teraz.
Kwaśniewski zaznaczył, że w niedzielę dziennikarz "Rzeczpospolitej" mówił w rozmowie z pracownikiem jego biura, że ma informacje "zebrane z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie".
"(Dziennikarz) mówił, że informacje tego typu, które są dziś drukowane, mają z Prokuratury Apelacyjnej" - powiedział b. prezydent.
W niedzielę wydział prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości oświadczył, że nieprawdą jest jakoby nagrania rozmów Oleksego z Gudzowatym trafiły do dziennikarzy "poprzez przecieki z prokuratury".
Kwaśniewski uważa, że sprawa ujawnienia rozmowy Gudzowaty-Oleksy jest elementem "prowokacji prowadzonej przeciw centrolewicy" mającej na celu wyeliminowanie centrolewicy z poważnej działalności politycznej.
pap, ss