Jan Duda otrzymał list od dwóch niemieckich parlamentarzystów, którzy byli zaniepokojeni uchwałą sejmiku o ochronie przed ideologią LGBT. Dlatego też przedstawiciele Bundestagu chcieli się spotkać z przewodniczącym sejmiku. Ojciec Andrzeja Dudy odmówił jednak spotkania. W rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczył powody swojej decyzji. Jak zaznaczył, forma zaproszenia była nieodpowiednia. – Kraków już nie leży na terenie Generalnej Guberni, nie będę stawiał się na wezwanie konsula niemieckiego na spotkanie z dwoma posłami do Bundestagu na wyznaczony termin, takie spotkanie się uzgadnia z dużym wyprzedzeniem – stwierdził.
– Powiem krótko dostałem list, który wyglądał jakby pisał do mnie gubernator. W korespondencji otrzymałem dzień i godzinę spotkania, a przecież należało zapytać czy mam wtedy czas. Poza tym miałem wówczas zajęcia związane z moją funkcją i nie są to żadne wymówki. Jestem gotów do spotkania i rozmowy na różne tematy, ale taka forma, w której nawet nie podano nazwisk posłów Bundestagu była daleka od zasad normalnej dyplomacji – dodał Jan Duda w rozmowie z Wirtualną Polską.
„W oficjalnej korespondencji takie słowa nie padły”
Ojciec prezydenta podkreślił, że słowa o Generalnej Guberni wypowiedział w formie luźnego komentarza i nie należy przywiązywać do nich zbyt dużej wagi. – Powiedziałem to w ramach prywatnej impresji. W oficjalnej korespondencji takie słowa nie padły. Poza tym mamy z konsulem Niemiec bardzo dobre relacje – podsumował.
Czytaj też:
Zimoch krytycznie o Platformie, ciepło o ruchu Hołowni. „To bardzo ciekawy, lekceważony projekt”