Historię 16-latki z powiatu skarżyskiego opisała „Gazeta Wyborcza”. Nastolatka, u której wykryto ostatnio koronawirusa, potrzebowała leczenia szpitalnego ze względu na objawy towarzyszące zakażeniu. Z relacji gazety wynika, że dziewczyna wymagała pilnej interwencji lekarzy, ponieważ zmaga się ze schorzeniami kardiologicznymi. Kilka placówek odmówiło jednak przyjęcia jej na oddział. – Karetka odbijała się od szpitala do szpitala – mówiła w rozmowie z „GW” Marta Solnica, dyrektorka Świętokrzyskiego Centrum Ratownictwa Medycznego i Transportu Sanitarnego w Kielcach.
„To był absurd”
Po sześciu godzinach okazało się, że 16-latka może zostać skierowana do szpitala w Skarżysku-Kamiennej. – To był absurd. Usłyszałem, że pacjentkę kieruje do nas wojewódzki dyspozytor, bo w sąsiednim szpitalu w Starachowicach nie ma miejsc. A przecież my mamy tylko oddział pediatryczny, nastolatka potrzebowała specjalistycznego leczenia w związku z jej wcześniejszymi problemami zdrowotnymi – tłumaczył Krzysztof Grzegorek, wicedyrektor ds. medycznych skarżyskiego szpitala dodając, że na terenie wspomnianej placówki nie ma oddziału zakaźnego.
Dziewczynce zaproponowano łóżko w strefie buforowej czyli miejscu, do którego kierowane są osoby z podejrzeniem koronawirusa. Nie zgodzili się na to rodzice 16-latki, która ostatecznie trafiła do szpitala w Warszawie. Cytowany wcześniej Grzegorek zauważył, że w przyszłości może dochodzić do podobnych sytuacji związanych z pandemią, ponieważ polski system zdrowia nie jest przygotowany na tego typu zdarzenia. Z relacji „GW” wynika, że w całym województwie świętokrzyskim brakuje łóżek szpitalnych dla osób z COVID-19, a oddziały zakaźne są przepełnione.
Czytaj też:
Koronawirus w Polsce. Wiceminister zdrowia mówi o zaleceniach na Wszystkich Świętych