Wraz ze zbliżaniem się 1 listopada wzrasta obawa o to, że na cmentarzach pojawią się tłumy, a co za tym idzie, będzie duże ryzyko rozprzestrzeniania się koronawirusa. – Dwa tygodnie temu, podczas liturgii, był czytany fragment z Księgi Koheleta, że „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem". Przytaczam ten tekst, bo on powinien przemówić do rozsądku. We wszystkim trzeba umieć znaleźć odpowiednią miarę w kontekście określonej sytuacji – powiedział ojciec Paweł Gużyński w rozmowie z portalem gazeta.pl.
Ojciec Gużyński: Ani zmarli, ani Bóg się nie obrażą, jeśli nie pójdziemy na cmentarz
Dominikanin przekonywał, że duże wzrosty zakażeń koronawirusem, które odnotowuje się w ostatnich dniach, powinny nakłonić ludzi do pozostania w domach. – W dobie pandemii, ani zmarli się nie obrażą, ani tym bardziej Pan Bóg, jeśli tym razem pozostaniemy w domach. Kontekst, w jakim się znaleźliśmy, powinien nakłonić nas do wstrzemięźliwości i dużej dozy rozsądku – powiedział. – Niestety ludzie i tak zrobią po swojemu, bo wciąż nie wierzą, że ten wirus zabija, a nakazy religijne często traktują z kompletnym niezrozumieniem ich sensu i celu. Gotowi są pójść na cmentarz po trupach – przekazał ojciec Paweł Gużyński. Dominikanin podkreślił, że najważniejsza jest modlitwa za zmarłych, którą można odmówić w sposób pobożny w warunkach domowych.
Czytaj też:
Adam Niedzielski: Na cmentarzach obowiązuje nakaz noszenia maseczek