„Czarny protest” w polskich szkołach. „Boimy się"

„Czarny protest” w polskich szkołach. „Boimy się"

Uczniowie chcą powrotu do zdalnej edukacji? Zdj. ilustracyjne
Uczniowie chcą powrotu do zdalnej edukacji? Zdj. ilustracyjne Źródło: Newspix.pl / Robin Utrecht/ABACAPRESS.COM
W poniedziałek 12 października w szkołach odbywa się „czarny protest”. To manifest uczniów, którzy chcą powrotu do nauczania zdalnego w związku z pogarszającą się sytuacją epidemiologiczną w naszym kraju.

Pomysłodawcami akcji jest grupa nastolatków, która z obawy przed rozprzestrzeniającymi się zakażeniami nie chce uczęszczać na zajęcia – informuje „Gazeta Wyborcza”. Uczniowie martwią się także o zdrowie swoich bliskich, których mogliby zarazić.

Na stworzonym na Twitterze profilu zachęcili więc swoich kolegów do protestu uczniowskiego, tzw. czarnego protestu. Idea jest prosta – uczniowie albo mają się w poniedziałek nie pojawić w szkole albo pójść tam w czarnych ubraniach.

twitter

Co ze szkołami?

„Czarny poniedziałek” to odpowiedź na coraz większe wątpliwości dotyczące funkcjonowania szkół podczas pandemii . W trakcie pierwszej fali zakażeń w Polsce zarządzono nauczanie zdalne. Aktualnie, przy wskaźnikach bijących rekordy, szkoły nadal funkcjonują bez ograniczeń.

Mimo braku decyzji o powrocie do nauki zdalnej, są szkoły, w których taka sytuacja została wymuszona. Chodzi o placówki, gdzie przez zakażenie lub kontakt z zakażonym personel i uczniowie trafili na kwarantannę. Sytuacji nie poprawia także „wakat” na ministerialnym stanowisku. Ustępujący minister edukacji Dariusz Piontkowski przebywał w zeszłym tygodniu na kwarantannie po kontakcie z zakażonym, z kolei mający go zastąpić Przemysław Czarnek również miał kwarantannę, ale z powodu pozytywnego wyniku testu na koronawirusa.

Czytaj też:
Decyzja w sprawie zamknięcia szkół nie zapadła. Co powiedział premier?

Źródło: X / "Gazeta Wyborcza"