– Już obserwujemy braki kadrowe. Jeżeli ta krzywa będzie utrzymywała się, jeżeli chodzi o liczbę zakażeń każdego dnia, przez jeszcze kilka tygodni, to obawiam się, że jest to kwestią dwóch, trzech tygodni w tym tempie, gdy nasz system tego nie wytrzyma – ocenił lek. med. Tomasz Karauda z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. N. Barlickiego w Łodzi.
Zajęte respiratory
W całym kraju niepokojąco rośnie też liczba osób wymagających leczenia respiratorem. Aktualnie zajętych jest ich ponad czterysta z – jak twierdzi rząd – dostępnych dziewięciuset. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że sprzętu nie zabraknie, ale lekarze alarmują, że problemem może być brak wykwalifikowanej kadry do obsługi respiratorów.
– Jeżeli mamy niedobór kadr to w okresie, w którym dochodzi do większej liczby zakażeń, to nawet przy dużej liczbie respiratorów może dojść do sytuacji, że będziemy mieli sprzęt, a zabraknie ludzi, którzy go obsługują – zaznaczył lek. med. Karauda.
Brak personelu
Jego zdaniem, rządzący „przespali” okres, w którym potwierdzano mniej dziennych przypadków zakażenia. Lekarz uważa, że w tym czasie lekarze innych specjalizacji powinni zostać przeszkoleni w obsłudze respiratorów. – Respirator pomaga tylko wtedy, kiedy obsługuje go ktoś, kto się na tym zna. Inaczej może zaszkodzić pacjentowi – podkreślił lek. med. Karauda.
Czytaj też:
Ekspert: Jeżeli będziemy obchodzić obostrzenia, to poziom zakażeń będzie cały czas wysoki