Od soboty 10 października cała Polska została objęta żółtą strefą (za wyjątkiem 38 miast i powiatów, które trafiły do strefy czerwonej). Tym samym na wszystkich obywateli został nałożony obowiązek zasłaniania nosa i ust w przestrzeni publicznej, również na ulicach. Osoby, które ze względów medycznych nie mogą nosić maseczek, muszą mieć przy sobie potwierdzający dokument od lekarza. Nosa i ust nie musimy zasłaniać jedynie w parkach, lasach czy ogrodach botanicznych.
Lekarze podkreślają, że maseczka powinna dokładnie zasłaniać nos oraz usta. To właśnie podczas mówienia z jamy ustnej wydobywa się aerozol, w którym może znajdować się koronawirus. Wiele osób chcąc ułatwić sobie oddychanie, odsłania nos. To również jest błąd. Niestety, wirusy, w tym SARS-CoV-2, wnikają do organizmu najczęściej właśnie przez nos, usta oraz oczy.
Co z jedzeniem na ulicy?
Po tym, jak został wprowadzony obowiązek zasłaniania nosa oraz ust, pojawiły się pytania odnośnie picia oraz jedzenia na ulicy czy w środkach komunikacji miejskiej. Jak się okazuje, jest to niedozwolone. – Taki sam nakaz obowiązywał wiosną. Według obowiązującej wtedy interpretacji przepisy nie zawierały wyjątków, które pozwalałyby zdjąć maseczkę do jedzenia. Teraz też takich wyjątków nie ma, więc zasada jest taka sama – powiedział w rozmowie rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jan Bondar dodał, że lokale gastronomiczne serwujące jedzenie na wynos nadal mogą funkcjonować, jednak klienci nie mogą jeść posiłków na ulicy. Z gofrem, kebabem czy lodami powinni się udać np na teren parku, gdzie nie ma obowiązku zasłaniania nosa oraz ust. Podobna zasada dotyczy palenia papierosów.
Co z pociągami?
Jak wynika z rozporządzenia, przepisy te nie dotyczą podróży pociągiem. „Obowiązku zakrywania ust i nosa nie stosuje się w przypadku spożywania posiłków lub napojów po zajęciu miejsca siedzącego w pociągu objętym obowiązkową rezerwacją miejsc, w tym posiłków i napojów wydawanych na pokładzie pociągu” – napisano.
Czytaj też:
Ten mężczyzna miał COVID-19 dwa razy. „Drugi strzał jest bardziej dotkliwy”