Najpierw względy polityczne kazały rządzącym mamić nas, że wszystko jest pod kontrolą i bezpiecznie możemy uczestniczyć w wyborach prezydenckich, a potem to już zwykła niekompetencja ekipy PiS doprowadziła do sytuacji, w której znajdujemy się obecnie.
Skoro zatem nie przygotowano rozwiązań systemowych, rozpoczął się festiwal działań pozorowanych bez żadnego ładu i składu. Konia z rzędem temu, kto wykaże jakąkolwiek logikę w doborze kolejnych zakazów, nakazów i obostrzeń.
Niekompetencję i nieprzygotowanie państwa najbardziej widać niestety w krytycznym dla walki z epidemią systemie ochrony zdrowia. Decydenci zawiedli tu na całej linii. System, który i bez epidemii był niewydolny i fatalnie zarządzany, teraz jest na skraju załamania. Ale i na to nasza pomysłowa władza znalazła sposób.
Sygnał do ataku dał wicepremier Sasin, który zarzucił części lekarzy brak zaangażowania. Długo nie trzeba było czekać, by rządowa telewizja i inne usłużne PiS-owi media podchwyciły tę narrację. Nie pierwszy zresztą raz metodą obecnej władzy jest szczucie opinii publicznej na określoną grupę społeczną czy zawodową.
Czytaj też:
Słowa Jacka Sasina wywołały oburzenie. Lekarze publikują zdjęcia ze szpitali
Jednak szczucie na lekarzy w warunkach szalejącej epidemii, kiedy to oni są ostatnią naszą nadzieją na zdrowie i życie oraz kiedy to oni codziennie wykonują tytaniczną pracę, jest nie tylko obrzydliwe, ale i skrajnie nieodpowiedzialne.
Podobnie jak wyrazem kompletnej bezradności i fatalnie działającego systemu jest próba radzenia sobie przez władze z brakami kadrowymi w szpitalach za pomocą wręczanych nocą lekarzom przez policję nakazów pracy. Nakazów, które z dnia na dzień rzucają matki małych dzieci czy medyków w podeszłym wieku w sam środek covidovego tsunami. Towarzyszą temu zresztą coraz bardziej powszechne informacje o brakach podstawowego sprzętu ochronnego w szpitalach.
Oczywiście można by inaczej. Minister zdrowia mógłby w porozumieniu z samorządem lekarskim zaoferować lekarzom pokaźne dodatki finansowe w zamian za pracę w ekstremalnych warunkach. Wybrano jednak inną strategię. Po co godnie wynagradzać i premiować tych, którzy pracują z narażeniem zdrowia i życia skoro można wziąć ich w kamasze. To filozofia naszego rządu. Zamiast rozmowy – siła. Zamiast porozumienia – zastraszenie.
Czytaj też:
Tak rząd dziękuje lekarzom. „Stres, surowe kary, brak zasiłków”
Brak lekarzy i pielęgniarek jest oczywiście w Polsce poważnym problemem. Nie rozwiążą go jednak nocne łapanki na lekarzy. Trzeba ich przyzwoicie wynagradza a wtedy nie zabraknie chętnych i gotowych do pracy w Polsce. Na razie wielu, szczególnie młodych, lekarzy korzysta z rady jednej z posłanek PiS, która podczas debaty sejmowej krzyczała pod adresem lekarzy rezydentów: niech jadą! No to pojechali.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.