Roman Giertych został zatrzymany w czwartek 15 października. Razem z nim zatrzymano także 11 innych osób, w tym biznesmena Ryszarda Krauzego. Zdaniem prokuratury, Giertych brał udział w wyprowadzeniu ponad 90 mln zł ze spółki Polnord. Mimo trudności podczas przesłuchania, Giertychowi postawiono zarzut z art. 296 Kodeksu karnego (o nadużycie zaufania lub uprawnień w obrocie gospodarczym) w związku z art. 284 kk (przywłaszczenie). Grozi za to do 10 lat więzienia. Żaden z podejrzanych nie został tymczasowo aresztowany.
Podczas przeszukania w domu adwokata, Giertych źle się poczuł i stracił przytomność. Od tamtej pory przebywa w Szpitalu Bródnowskim w Warszawie. Z uwagi na pogarszający się stan zdrowia byłego ministra edukacji, w poniedziałek 19 października zlecone zostały badania toksykologiczne.
Zarzuty dla Giertycha nie mają mocy prawnej?
Dzień później „Gazeta Wyborcza” ujawniła protokół z przesłuchania mecenasa. Według dziennikarzy wskazuje on, że były poseł nie był świadomy podczas rozmowy z CBA i prokuratorem, a co za tym idzie, zarzuty, jakie usłyszał, nie mają mocy prawnej.
Jest stanowisko prokuratury
Do sprawy odniosła się Prokuratura Regionalna w Poznaniu. W oficjalnym komunikacie podkreślono, że „obrońcy Giertycha w podpisanym przez nich protokole przesłuchania podejrzanego potwierdzili, jego status jako podejrzanego, co świadczy o przedstawieniu mu zarzutów”. „Możliwość przesłuchania Giertycha została stwierdzona wstępną opinią biegłych – specjalistów w dziedzinie kardiologii, neurologii i medycyny sądowej. Wnioski tej opinii zostały potwierdzone w kolejnej opinii lekarzy po przebadaniu adwokata. Kiedy Giertych dowiedział się o wnioskach wstępnej opinii biegłych, rozpoczął symulowanie braku świadomości. Wcześniej wielokrotnie rozmawiał ze swoimi dwoma pełnomocnikami, a także lekarzami i funkcjonariuszami CBA, nie wykazując żadnych problemów w tym zakresie” - czytamy w komunikacie prokuratury.
Według śledczych „po zakończeniu czynności prokuratorskiej problemy Giertycha ze świadomością się zakończyły”. „Jeszcze w dniu ogłoszenia zarzutów podejrzany rozmawiał m.in. z Zastępcą Rzecznika Praw Obywatelskich, która następnie cytowała fragmenty tej rozmowy. Rzekomo zły stan zdrowia, uniemożliwiający kontakt z prokuratorem nie przeszkadzał podejrzanemu na aktywność w mediach społecznościowych” - dodano w oficjalnym oświadczeniu.
Czytaj też:
Jak tworzy się legendę Giertycha. „Robią z niego męczennika polskiej demokracji”