„Bóg chce wypalić całe plugastwo Kościoła”
Na początku nagrania dominikanin zaznacza, że jest „zdecydowanie przeciwnikiem wszelkiej aborcji”, co wynika z nauczania Pana Jezusa. Dodaje jednak, że nie ma to dla niego nic wspólnego z ustawodawstwem, ponieważ „dzieje się to w sercach ludzi”.
– Ja absolutnie rozumiem ból, kiedy się coś bezcześci dla nas świętego. Ale nie – nie lękajcie się kochani – przekonuje O. Szustak. – Mało tego! Mam jeszcze jedno przekonanie, bo uważam, że jestem wezwany do tego, aby podnieść wysoko głowę, bo nadchodzi nasze odkupienie – wyjaśnił. – Otóż, w Bogu – przepraszam, że ja tak mówię, bo ja nie wiem, co się dzieje w Panu Bogu, ale takie mam przekonanie, ono może być błędne, jeżeli tak jest, to się wycofam ze wszystkiego, co tutaj powiedziałem – ale, jak na to patrzę, mam przekonanie, że w Panu Bogu zapłonął ogień. To jest to, co mówił Pan Jezus, że tak bardzo jest w nim ogień, on tak bardzo chce, żeby ten ogień zapłonął już na ziemi. Jaki ogień? Ogień, który wreszcie zniszczy Kościół. Uwaga – tak, powiedziałem to. Jestem przekonany, że płonie w Bogu ogień, żeby wypalić całe plugastwo Kościoła – zaznacza.
– Jak patrzę na te tłumy, które często w pewnych mediach prawicowych, albo katolickich, albo jakichkolwiek innych, po tzw. „naszej stronie” – ja nie uważam, że to jest żadna nasza strona, ale po tej stronie właśnie takiej „niby dobrej”, kiedy widzę te wszystkie opinie, że „dewastuje się miejsca święte”, „że należy stanąć w ich obronie”, „że to są wrogowie Kościoła i poganie” itd. Nie! Ci ludzie mają dość Kościoła, który przestał być Ewangeliczny – zaznacza Szustak.
„Ja też nienawidzę tego Kościoła”
Podkreśla dalej, że nie twierdzi, że osoby te robią to w dobry sposób, a nawet, że mają tylko dobre intencje. Jednak – jak zwraca uwagę – na protestach jest bardzo dużo młodych ludzi, którzy najprawdopodobniej „nienawidzą Kościoła”. – Ale uwaga! Ja też nienawidzę tego Kościoła. W sensie tego. Nie Kościoła w ogóle. Tego Kościoła, który stał się absolutnie jakąś – przepraszam za wyrażenie – ladacznicą polityczną. Tego Kościoła, który się tak wmieszał w politykę, który jakąś swoją siłę, swoje umocowanie, przyszłość, władzę, wynikające z dobrych chęci pragnienie, żeby ludzi nawracać, ufundował w rzeczywistościach tego świata – tak – to musi runąć – ocenił.
Wędrowny kaznodzieja podkreśla, że nie oznacza to, że „nie płacze mu serce, gdy widzi, w jaki sposób mówi się o Kościele”. – Ale to jest prawdziwe. Dlatego, że ten Kościół musi runąć. (...) Nie chodzi mi o cały Kościół Katolicki – nie, chodzi mi o tę jego wersję, która przestała być ewangeliczna – wyjaśnia. – Mam przekonanie, że to jest gorący ogień w Bogu, który pragnie, żeby się Kościół wreszcie oczyścił. Żeby porzucił ten sztafaż tego, co nie jest ewangeliczne, co nie ma nic wspólnego z tym, czego nas nauczył Pan Jezus – przekonuje.
– I to nie oznacza, że „to jest modernizm, że powinniśmy się zgodzić ze światem”. Nie kochani. Tak, jak powiedziałem – marzę o tym, aby się na świecie nie dokonała nigdy już żadna więcej aborcja, marzę o tym. Marzę o tym, żeby ludzie mieli takie serca, żeby nigdy w tym sercu nie powstała taka myśl, że dziecko jest moją własnością, że dziecko jest moim wyborem – marzę o tym. Ale tego się nigdy nie zrobi prawem. Tego się nigdy nie zrobi polityką. Tego się nigdy nie zrobi ugrupowaniami. Tego się nigdy nie zrobi sojuszem tronu z ołtarzem. Nigdy, nigdy, nigdy. I mam takie zdanie w głowie, że „Bóg rękami bezbożnych chce oczyścić swój Kościół”. Bo może to tak właśnie jest – podkreśla.