O przełożeniu posiedzenia poinformowała po spotkaniu Prezydium Sejmu wicemarszałek Małgorzata Kidawa-Błońska. Jak zaznaczyła w rozmowie z dziennikarzami, nad wnioskiem o przesunięcie posiedzenia odbyło się głosowanie, którego wynik nie dawał ostatecznego rozstrzygnięcia. W sytuacji remisu decydujący głos ma marszałek – w tym przypadku Ryszard Terlecki, który od miesiąca zastępuje w tej roli nieobecną Elżbietę Witek.
Protesty i kompromis aborcyjny prezydenta Andrzeja Dudy
Planowane na 4-5 listopada posiedzenie Sejmu nie należałoby do najłatwiejszych dla obozu władzy. Od przeszło tygodnia w Polsce trwają protesty po ogłoszeniu przez TK wyroku w sprawie niekonstytucyjności aborcji embriopatologicznej.
Sejm miał się również pochylić nad propozycją prezydenta Andrzeja Dudy – nowym kompromisem aborcyjnym. W myśl projektu, jaki przygotował prezydent, aborcja mogłaby być dopuszczona wówczas, gdy wykryje się wady letalne (śmiertelne) płodu.
Jan Grabiec: PiS nie ma większości dla projektu Dudy
Zdaniem polityków opozycji, którzy komentują decyzję Prezydium, przesunięcie posiedzenia Sejmu to próba gry na czas.
„PiS odwołuje jutrzejsze posiedzenie Sejmu bo nie mają większości dla projektu ustawy Dudy. Tak kończy się „jesienna ofensywa Kaczyńskiego”. Władza wypada mu z rąk” – pisze na Twitterze Jan Grabiec.
„W szczycie pandemii przeniesienie o 2 tygodnie posiedzenia Sejmu pokazuje panikę i chaos w obozie władzy. Na dziś Kaczyński nie ma większości, stąd rozpaczliwa gra na czas. Ale co się odwlecze.”.. – dodaje z kolei Borys Budka.
twittertwittertwitter