Bosak wybiera się na Marsz Niepodległości. „Widzieliśmy bezczynność policji”

Bosak wybiera się na Marsz Niepodległości. „Widzieliśmy bezczynność policji”

Krzysztof Bosak
Krzysztof Bosak Źródło: Newspix.pl / Damian Burzykowski
Środowiska narodowe szykują się do Marszu Niepodległości, który tradycyjnie 11 listopada przejdzie ulicami Warszawy. W świetle najnowszych obostrzeń wydarzenie będzie traktowane jako spontaniczne zgromadzenie, a zdaniem Krzysztofa Bosaka policja swoją postawą nie zniechęca do udziału w nim. Poseł mówił w tym kontekście o bezczynności funkcjonariuszy obecnych na ostatnich protestach w kraju.

pojawił się na antenie Polskiego Radia, gdzie zapytano go o Marsz Niepodległości. Polityk Konfederacji potwierdził, że wydarzenie się odbędzie, a on weźmie w nim udział, o ile pozwolą mu na to obowiązku zawodowe i rodzinne. Zdaniem posła jeszcze niedawno można było mieć wątpliwości co do legalności tego typu wydarzeń, ponieważ zakazane są zgromadzenia publiczne powyżej pięciu osób.

Marsz Niepodległości 2020. Krzysztof Bosak o policji

Okazuje się, że Bosak ma wiele zastrzeżeń do ostatnich działań służb mundurowych. – Jak widzieliśmy bezczynność przez ostatnie tygodnie to trudno, byśmy oczekiwali, by polscy patrioci, którzy zawsze 11 listopada pokazują się na ulicach, zrezygnowali ze swoich praw obywatelskich. Narracja o tym, żeby siedzieć w domu została całkowicie skompromitowana przez masowe manifestacje – ocenił.

Zdaniem byłego kandydata na prezydenta Polski „policja powinna zachowywać się w jednolity sposób”. Przytoczył tutaj przykład protestu przedstawicieli branży fitness, w którym wzięło udział kilkaset osób. – Tam policja legitymowała ludzi, wystawiała mandaty. Kilka dni później rozpoczęły się protesty po ogłoszeniu wyroku przez TK, ludzie blokowali ulice, a policja nie wystawiała mandatów w analogiczny sposób. Nie rozumiem tej sytuacji, tej dysproporcji – podkreślił.

Polityk przy okazji zaapelował o to, by niezależnie od poglądów „nie dać się szczuć na siebie”. – Bardzo mnie smucą takie informacje, że ludzie w rodzinach dzielą się o politykę, że przestają ze sobą rozmawiać czy się spotykać. Chodzi o to, żeby spierać się w pewnych granicach – podsumował.

Czytaj też:
Sikorski skomentował wybory w USA. Padło porównanie do Kaczyńskiego