Na mocy prawomocnego wyroku sądu wdowa po Kuligu otrzymywać będzie miesięcznie 7 tys. zł, a jej córki: 10-letnia Paulina - 3 tys. zł, a 2,5-letnia Julia - półtora tys. zł. Są to kwoty prawie o połowę mniejsze, niż zasądzone przez sąd pierwszej instancji.
Wcześniej, na mocy ugody, PKP wypłaciły rodzinie jednorazowe odszkodowanie w wysokości 300 tys. zł. Stało się to na mocy ugody, zawartej zaraz na początku rozpoczętego w maju ubiegłego roku procesu.
Nie doszło jednak do porozumienia w kwestii wysokości rent wypłacanych wdowie i córkom Kuliga. Sąd przystąpił do przesłuchiwania świadków, aby ustalić, jaka była pozycja materialna rodziny Kuligów i jak się obniżył standard jej życia po śmierci Janusza Kuliga.
W wyroku sądu pierwszej instancji rodzinie zmarłego rajdowca zasądzono renty odszkodowawcze w wysokości odpowiednio 15, 12 i 8 tys. zł miesięcznie. Od tego wyroku odwołały się jednak PKP.
Sąd Apelacyjny, zmniejszając wysokość rent odszkodowawczych, stwierdził, iż dochody rodziny rajdowca za jego życia były rzeczywiście ponadprzeciętne, jednak sąd przy określaniu rent odszkodowawczych musi kierować się też uzasadnionymi potrzebami wdowy i dzieci.
Janusz Kulig, trzykrotny mistrz Polski, zginął 13 lutego 2004 roku pod kołami pociągu na strzeżonym przejeździe kolejowym w Rzezawie koło Bochni, na którym dyżur pełniła 50-letnia dróżniczka. Kobieta nie opuściła szlabanów, przez co kierowany przez Kuliga fiat stilo wjechał wprost pod pociąg pospieszny relacji Zielona Góra-Zamość. Kierowca zginął na miejscu.
Za nieopuszczenie rogatek na strzeżonym przejeździe kolejowym i doprowadzenie do śmiertelnego wypadku dróżniczka Michalina K. prawomocnie skazana została na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. Dodatkowo sąd orzekł wobec kobiety zakaz wykonywania zawodu dróżniczki oraz zajmowania innych stanowisk związanych z bezpieczeństwem na kolei na pięć lat.
Od czwartkowego wyroku stronom przysługuje kasacja.
ab, pap