W wyroku z 5 grudnia 2019 roku Sąd Najwyższy stwierdził, że obecna KRS nie jest organem bezstronnym i niezawisłym, zaś Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa UE i krajowego. Jednym z powodów takiego orzeczenia było powołanie do izby osób wskazanych przez upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Ten wyrok stanowił podstawę do kwestionowania niezależności KRS i Izby Dyscyplinarnej. Zaskarżył go Zbigniew Ziobro, który wniósł o jego unieważnienie.
SN oddalił wniosek prokuratora generalnego
Na początku grudnia sprawą zajęła się Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego, czyli jedna z dwóch - obok Izby Dyscyplinarnej - powołana za rządów Prawa i Sprawiedliwości. W trakcie niejawnego posiedzenia nie przychylono się do wniosku prokuratora generalnego. Uznano, że „w zakresie spraw cywilnych (prywatnoprawnych) można formułować zasadę domniemania drogi sądowej, natomiast w sferze prawa publicznego droga sądowa musi mieć każdorazową podstawę w konkretnym przepisie prawa powszechnie obowiązującego”.
W komunikacie SN podkreślono, że „ograniczenie prawa do sądu sędziego przenoszonego w stan spoczynku stałoby w sprzeczności z przepisami prawa Unii Europejskiej, interpretowanymi w judykaturze Trybunału Sprawiedliwości UE”. Tym samym Sąd Najwyższy oddalił wniosek prokuratora generalnego. Na unieważnienie wyroku Izby Pracy nie zgodziło się trzech sędziów: Jacek Widło, Paweł Księżak i Marcin Łochowski. Ich zdaniem przy wydawaniu wyroku doszło do nieprawidłowości, ale nie pozwala to na unieważnienie całego orzeczenia.
Sprawa rozpatrywana wyroku z 5 grudnia 2019 roku dotyczyła sędziego Andrzeja Kuby z NSA, który zaskarżył w SN uchwałę nowej KRS, negatywnie oceniającą jego dalsze orzekanie.
Czytaj też:
„Weto do budżetu UE albo śmierć”. Internauci kpią z Janusza Kowalskiego