Wrocław. Martwy lekarz w hotelowym pokoju. Zawartość jego telefonu przeraziła śledczych

Wrocław. Martwy lekarz w hotelowym pokoju. Zawartość jego telefonu przeraziła śledczych

Zdj. ilustracyjne
Zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock / dies-irae
W jednym z wrocławskich hoteli znaleziono zwłoki lekarza ze Szpitala Wojskowego przy ul. Weigla – podaje lokalna „Gazeta Wyborcza”. Jak wynika z ustaleń „GW”, zawartość telefonu zmarłego mężczyzny wprawiła śledczych w osłupienie. W nagraniach pojawiły się materiały pedofilskie i sadystyczne. Istnieje także podejrzenie, że mogło dojść do wykorzystania pacjentów, choć ustaleń tych nie potwierdzają organy ścigania – czytamy.

Wrocławska „Gazeta Wyborcza” ujawniła w najnowszym artykule, że w jednym z hoteli na terenie miasta znaleziono zwłoki lekarza. Przyczyną śmierci było prawdopodobnie przedawkowanie narkotyków. Pogotowie wezwał partner mężczyzny, z którym feralnego dnia zmarły spędził noc.

Gazeta informuje także, że denat to lekarz ze Szpitala Wojskowego przy ul. Weigla, w przeszłości również funkcjonariusz policji, Wojska Polskiego i współpracownik ABW. Mężczyzna w przeszłości pracował w szpitalach w wielu miastach w Polsce, najczęściej zmieniając pracę pod wpływem konfliktów z resztą załogi.

Makabryczna zawartość telefonu

Z ustaleń „GW” wynika, że najgorszym wątkiem w tej sprawie jest zawartość telefonu zmarłego lekarza. Podczas rutynowej kontroli po stwierdzeniu zgonu, policjanci natknęli się na materiały o treści sadystycznej i pedofilskiej.

Jak powiedział dziennikowi jeden ze śledczych, na nagraniach widać akty wykorzystywania pięcio- i sześcioletnich dzieci. Nie jest jednak powiedziane, czy na materiałach widać zmarłego lekarza, czy filmy w telefonie przedstawiają akty pedofilskie z udziałem innych osób. Śledczy ujawnił jednak, że wśród nagrań są także obrazy z upuszczania krwi i uprawiania seksu, będąc wysmarowanym wspomnianą krwią. Na tych filmach pojawia się zmarły lekarz – czytamy. Robert B., towarzyszący denatowi w hotelowym pokoju, usłyszał już zarzuty posiadania dziecięcej pornografii.

„Gazeta Wyborcza” próbowała dowiedzieć się, czy na filmach pojawiły się również nagrania z udziałem nieprzytomnych pacjentów lekarza. Jak udało się ustalić, na filmach widać, jak dochodzi do upuszczania krwi nieprzytomnym mężczyznom. Śledczy nie potwierdzili jednak, że byli to pacjenci lekarza.

Czytaj też:
Zbrodnia miłoszycka. Ojciec ofiary pozywa m.in. Ziobrę i  Kaczyńskiego

Źródło: Gazeta Wyborcza