Ustawa o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi daje uprawnienia wojewodom i ministrowi do kierowania do pracy lekarzy czy innych osób, które mogą pomóc w zwalczaniu epidemii. W tym przypadku wolność decydowania gdzie będę pracować i w jakim zakresie, jest podrzędna wobec ochrony życia i zdrowia ludzi.
Konsekwencje
Jakie są konsekwencje nieprawidłowości w dokumentacji medycznej (np. niesłuszne wpisywanie COVID-19 jako przyczyny śmierci)? Może dojść do naruszenia artykułu 271 Kodeksu karnego, czyli poświadczenie nieprawdy. Karalne w trybie podstawowym do 5 lat pozbawienia wolności, jeśli jednak jest to czynione w celu osiągnięcia korzyści majątkowej – do 8 lat pozbawienia wolności.
Dokumentacja medyczna z zasady powinna odzwierciedlać rzeczywisty przebieg leczenia, w tym przyczynę zgonu. Osobą uprawnioną do wystawienia dokumentu, jest lekarz.
Z jednej strony jest więc obawa odpowiedzialności karnej w związku z poświadczeniem nieprawdy w dokumencie, jakim jest dokumentacja medyczna. Ale jest także regulacja dotycząca odpowiedzialności zawodowej wynikająca z ustawy o izbach lekarskich. Jedną z zasad wykonywania zawodu lekarza jest prawidłowość i rzetelność prowadzenia dokumentacji medycznej. Zatem w grę wchodzą dwie sfery: Odpowiedzialność karna i zawodowa, wtórnie także odpowiedzialność cywilna, jeżeli miałoby za tym iść poniesienie szkody.
Czym jest tzw. ustawa o dobrym Samarytaninie? Czy to dobre rozwiązanie?
Ustawodawca zazwyczaj wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym. Dziś wydaje się, że zachodzi potrzeba wprowadzenia dodatkowych regulacji. Z jednej strony wzmacniających służbę zdrowia, z drugiej strony dających przedstawicielom ochrony zdrowia możliwość rzetelnego wykonywania obowiązków.
Wydaje mi się, że wszyscy lekarze są dobrymi Samarytanami i nie musimy wprowadzać dodatkowych klauzul, by takimi się stawali. Natomiast rozumiem, że zwłaszcza ze względów społecznych dodatkowa motywacja jest oczekiwana i ustawodawca wychodzi naprzeciw.
Regulacja dotycząca niekaralności lekarzy w przypadku błędów w zakresie udzielania świadczeń, często dotyczy sytuacji, gdy lekarz jest wzywany do pomocy przy pacjencie covidowym, mimo że nie ma specjalizacji zakaźnej. Ma udzielić pomocy pacjentowi, a jest tak daleko wyspecjalizowany w swoim zakresie, że obawia się popełnienia błędów. Dodatkowa regulacja może być naddatkiem.
Zarówno kodeks karny, ale także orzecznictwo – zawsze uwzględniają okoliczności. Należyta staranność udzielania świadczeń przez lekarza jest oceniania przez pryzmat konkretnej sprawy. Wydaje mi się, że w prawidłowo funkcjonującym państwie, nawet pomimo takiej ustawy, szczególne przypadki powinny być przez sądy rozpatrywane ze szczególną uwagą.
Mamy do czynienia z dwoma sprzecznymi trendami. Z jednej strony każde środowisko chce forsować swoje. Lekarze chcą doprowadzić do sytuacji maksymalnej niekaralności i zdjęcia z siebie odpowiedzialności, co siłą rzeczy zgodne z prawem nigdy być nie powinno.
Z drugiej strony ustawodawca chce im stworzyć możliwość bezpiecznego wykonywania zawodu. Ale zawsze takie sytuacje są rozpatrywane w stosunku do konkretnego lekarza, w konkretnych okolicznościach.
Ukłon w stronę służby zdrowia jest potrzebny. Ale co do konkretnych przypadków, to zawsze będzie decydował konkretny sędzia w danej sprawie.
Czytaj też:
Lekarze: Cieszymy się, że pacjenci kardiologiczni wrócili do leczenia
Czy można nakazać pracownikom służby zdrowia pracę przy pacjentach chorych na COVID-19?
Mamy do czynienia z sytuacją szczególną, nie mówimy już tylko o zapobieganiu chorobom zakaźnym, ale jesteśmy w stadium epidemii. I temu wychodzi naprzeciw regulacja ustawy z 2008 roku o zapobieganiu i zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. I tam znajduje się art. 47, który w ramach województw wojewodom, a w trybie odwoławczym – ministrowi, daje uprawnienie do delegowania, czyli kierowania do pracy lekarzy, nawet jeśli są innej specjalności oraz każdej innej osoby, która może być przydatna do zwalczania epidemii. Ratio legis tej ustawy jest życie i zdrowie ludzi. W tym aspekcie wolność decydowania, gdzie będę pracował i w jakim zakresie jest podrzędna w stosunku do dyrektywy pierwszorzędnej: ochrony życia i zdrowia ludzi.
Zatem wojewoda, a w dalszej kolejności minister może delegować do pracy, oczywiście zgodnie z trybem przewidzianym w ustawie i z wyłączeniami tam zawartymi dotyczącymi kobiet w ciąży, osób schorowanych, osób świadczących opiekę nad dzieckiem do 14 roku życia.
Czytaj też:
Te trzy choroby łączą się ze sobą, czyniąc spustoszenie w organizmie
Niezwłoczne udzielenie pomocy a odpowiedzialność lekarska
Poza tą ustawą, jest także art. 30 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, który mówi, że lekarz w każdym przypadku ma obowiązek udzielić pomocy pacjentowi, gdy zwłoka grozi niebezpieczeństwem dla życia i zdrowia.
Czyli niekoniecznie musimy dojść do trybu, gdy wojewoda bądź minister skieruje konkretną osobę, do konkretnej pracy. W praktyce placówek, szpitali, dyżurów dzieją się sytuacje wymagające natychmiastowego reagowania. I to może wzbudzać obawę, czy opór przedstawicieli zawodów medycznych przed udzieleniem świadczeń. Ale właśnie wtedy pamiętać trzeba o artykule 30.
Chciałabym aby ten obowiązek lekarza do udzielania pomocy zawsze, gdy zwłoka grozi niebezpieczeństwem dla życia i zdrowia nie był utożsamiany z odpowiedzialnością „za wszystko” po stronie lekarzy, bo tak w demokratycznym państwie prawnym być nie może.
Czy prywatne gabinety lekarskie mogą doliczać tzw. opłatę covidową?
Właściciele gabinetów prowadzą działalność gospodarczą. Korzystanie z pomocy lekarskiej w prywatnych placówkach odbywa się na zasadzie kontraktowej, cywilnej, świadczenia usług. Jest świadczeniodawca i świadczeniobiorca i mamy do czynienia z zawieraniem przez nich umów.
W prawie cywilnym jest powszechnie obowiązująca zasada swobody zawierania umów. Opłata „covidowa” z tym jest właśnie związana, ze swobodą zawierania umów. Proponujemy komuś świadczenie, a świadczeniobiorca godzi się lub nie.
Zatem to jest prawnie legalne, ale czy jest moralne? Można mieć wątpliwości.
Z perspektywy pacjenta może się to często wydawać niemoralne, naruszające prawa, ale należy zwrócić uwagę na to, że w dobie pandemii placówki świadczące pomoc, zwłaszcza prywatne, dokładają wszelki starań, by świadczeń udzielać maksymalnie bezpiecznie. Żeby tego dokonać ponoszą szereg dodatkowych nakładów. Organizacyjnych, ale też finansowych związanych z zakupem środków czystości, dezynfekcyjnych, maseczek, wprowadzaniem obostrzeń.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.