Bez karpia nie ma Wigilii? Nic bardziej mylnego. Jeżeli karpia traktujemy jako danie wigilijne, to jest to tradycja nowa i świecka, bo wprowadzona w okresie komunizmu. Historia przyrządzania wigilijnego karpia nie sięga dalej niż do pokolenia naszych dziadków lub rodziców, kiedy to przed Świętami zapewniano stałe dostawy do sklepów Centrali Rybnej.
Z braku możliwości sprzedaży gotowych ryb (wymagających jedynie obróbki termicznej), wzięły się kolejne „tradycje” – przynoszenia do domu żywej ryby, jej pławienia się do kilku dni w wannie (jak ktoś miał), „dawania karpiowi w łeb”, jak również suszenia przez dzieci pęcherzy pławnych ryb, które później, ku ich uciesze, miały pękać z hukiem pod butami.
Czytaj też:
Godziny dla seniorów. Czy będą obowiązywać w Wigilię?
Dzisiaj po Centrali Rybnej zostało tylko wspomnienie, a karpie dostępne są na wolnym rynku. Co więcej można już kupić nie tylko rybę w całości, ale też same dzwonki, tusze czy płaty. Karp przestał być narzędziem politycznym. Stał się za to „bohaterem” wielu kampanii społecznych, których celem jest zmiana postaw społecznych i przyzwyczajeń konsumentów. Jest symbolem walki o humanitarne traktowanie ryb. Zaczęły się przy tym nawarstwiać problemy w interpretacji „praw” karpi. Na pewno nie musimy już nabywać żywej ryby – z kulinarnego punktu widzenia nie ma to sensu. Ludzie jednak nie przestali go kupować żywego. Być może przez siłę przyzwyczajenia przyjmujemy, że karpie jako zwierzęta kręgowe mogą być sprzedawane w sklepach spożywczych. Akceptujemy też zwyczaj uśmiercania ich w naszych domach na potrzeby uroczystej, wigilijnej konsumpcji. Te standardy uznają nawet organizacje społeczne, których statutowym celem jest humanitarna ochrona zwierząt.
Tymczasem już pobieżne zapoznanie się z przepisami prawa krajowego i unijnego może nasuwać szereg wątpliwości w sprawie ochrony zwierząt podczas ich uśmiercania.
Czytaj też:
Arłukowicz: Oczekuję od rządu zamknięcia kościołów w Wigilię
Karp w trzech postaciach
Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt karp, jak każdy inny kręgowiec w Polsce, nie jest rzeczą i formalnie objęty jest normami z zakresu administracyjnoprawnej i karnoprawnej ochrony zwierząt.
Zwierzęta pozostają „przedmiotami prawa”, jednakże przedmiotami wyjątkowymi, dla których obowiązuje szczególny reżim prawny określony w przepisach poświęconych humanitarnej ochronie zwierząt. Człowiek winien jest zwierzęciu poszanowanie i powinien je humanitarnie traktować – uwzględniać jego potrzeby, zapewniać opiekę i ochronę. Nieuzasadnione lub niehumanitarne zabijanie zwierząt oraz znęcanie się nad nimi jest zabronione.
W ustawie o ochronie zwierząt idea humanitarnej ochrony wyraża się także w odpowiedzialności karnej, w obrębie której naganne zachowania traktowane są jako występki lub wykroczenia.
Zwierzętom kręgowym, w tym karpiom, należy zagwarantować odpowiednie warunki „dobrostanowe”. W tym miejscu zasadne jest zwrócić uwagę na wyrok Sądu Najwyższego z dnia 13 grudnia 2016 r., zgodnie z którym transportowanie, przenoszenie i przetrzymywanie ryb powinno odbywać się w środowisku wodnym. Orzeczenie to zostało okrzyknięte rewolucyjnym.
Wyrok potwierdził, że w miejscu, w którym sprzedawane są (żywe) karpie, zwierzęta powinny być trzymane w wodzie, przy czym nie ma możliwości, aby pakowane były w torebki foliowe (a więc nie mogą być „transportowane”/„przenoszone” poza środowiskiem wodnym).
Sprzedawcy ryb powinni o tym pamiętać, pakując żywą rybę, gdyż znęcaniem jest nie tylko zadawanie, ale również dopuszczenie do zadawania bólu zwierzętom.
Tak jednak nie jest. Karpie często sprzedawane są w sklepach spożywczych lub na targowiskach, czyli w miejscach nadzorowanych przez Państwową Inspekcję Sanitarną (a przez Inspekcję Weterynaryjną tylko w zakresie nadzoru nad wymogami dobrostanu zwierząt). Rozwiązanie co najmniej dziwne, jeśli zauważyć, że Państwowa Inspekcja Sanitarna nie posiada żadnych kompetencji do nadzoru nad sprzedażą zwierząt.
Czytaj też:
Bezpieczne święta? Kardiolog: Nie tylko COVID jest problemem
Państwowa Inspekcja Sanitarna sprawuje nadzór urzędowy nad sprzedażą detaliczną żywności. Skoro zwierzęta kręgowe nie są rzeczami, to tym bardziej nie powinny być traktowane jak żywność.
Czy karp może być żywnością? Według prawa unijnego żywność nie obejmuje zwierząt żywych, chyba że mają być one wprowadzone na rynek do spożycia przez ludzi. Żywnością nie są zwierzęta żywe, chyba że w takiej formie (w postaci żywej) służą do spożycia przez ludzi, np.: ostrygi, ślimaki. Skoro, jak wykazano powyżej, karpie nie są rzeczami, ani nie są żywnością, to jeszcze trudniej będzie im przypisać kwalifikacje do szczególnego rodzaju żywności, jaką są produkty pochodzenia zwierzęcego.
„Produkty pochodzenia zwierzęcego” oznaczają: żywność pochodzenia zwierzęcego, w tym miód i krew; żywe małże, szkarłupnie, osłonice i ślimaki morskie przeznaczone do spożycia przez ludzi oraz inne zwierzęta przeznaczone do przygotowania w celu dostarczenia ich w żywej postaci konsumentowi końcowemu.
Pojęcia „żywności” oraz „produktów pochodzenia zwierzęcego” nie są więc tożsame. Produkty pochodzenia zwierzęcego są kategorią szerszą, obejmują i żywność pochodzenia zwierzęcego. Jeżeli zwierzę sprzedawane jest w formie żywej, to należy uznać je za produkt pochodzenia zwierzęcego. Wyrażenia „przeznaczone do spożycia przez ludzi” oraz „przeznaczone do przygotowania w celu dostarczenia ich w żywej postaci” należy od siebie odróżnić.
Czytaj też:
Ciasto na pierogi od Magdy Gessler. Ten przepis zawiera tylko 3 składniki
Nieznajomość prawa szkodzi?
Jeżeli już jesteśmy szczęśliwymi posiadaczami nieszczęśliwego karpia, musimy podjąć decyzję o jego dalszym losie. Czy zlecimy jego uśmiercenie w sklepie, czy też damy mu jeszcze pożyć i „popławić się” w naszym domowym spa?
Istnieją unijne przepisy dotyczące uśmiercania zwierząt hodowanych lub utrzymywanych w celu produkcji żywności, wełny, skóry, futer itp., jak również uśmiercania zwierząt w celu zmniejszenia ich liczebności oraz działań związanych z uśmiercaniem.
Unia Europejska od lat nie potrafi jednak poradzić sobie z przemysłowym uśmiercaniem ryb, przyjmując raczej brutalne założenie, iż ryby w połowie albo mają się udusić powietrzem atmosferycznym, albo, po obłożeniu lodem, wpaść w stan hipotermii.
Wspomniany dokument wskazuje jedynie, że podczas uśmiercania zwierząt oszczędza się im niepotrzebnego bólu i cierpienia. Osoba, która kupuje żywego karpia nie może zabić go w domu, ponieważ w polskim porządku prawnym istnieje zakaz zabijania zwierząt kręgowych przez osoby nieuprawnione. Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, kto zabija, uśmierca zwierzę albo dokonuje uboju podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.