Przypomnijmy, w kwietniu 2019 roku w kościele parafii św. Maksymiliana Kolbego w Płocku doszło do awantury między dwójką parafian a proboszczem. Wierni sprzeciwiali się umieszczeniu przy Grobie Pańskim tekturowych pudeł z hasłami „LGBT”, „gender”, „pogarda”, „chciwość”, „hejt”, „zboczenia”.
Kilka dni później w pobliżu tej samej świątyni trzy kobiety ponaklejały plakaty z wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Aureole przedstawionych na obrazie Maryi i Dzieciątka zamiast złotego koloru, miały barwy tęczy. Tego typu materiały pojawiły się m.in. na koszach i przenośnych toaletach.
Płock. Ruszył proces ws. tęczowej aureoli
Sprawą zajęła się policja, która najpierw przeprowadziła głośne zatrzymanie Elżbiety P. Funkcjonariusze wtargnęli do mieszkania kobiety o godz. 6 nad ranem, co spotkało się ze sprzeciwem niektórych środowisk. Za akcję z kwietnia 2019 roku odpowiedzą jednak wszystkie trzy aktywistki, które oskarżono o obrazę uczuć religijnych. Proces w ich sprawie ruszył w środę w Płocku – podaje „Super Express”, a na sali sądowej pojawiła się m.in. Kaja Godek.
Cytowana przez „SE” Elżbieta P. wyjaśniła, czym motywowała się zamieszczając materiały z „tęczową” Matką Boską. Jej zdaniem mniejszości w Polsce nie podlegają żadnej ochronie. – To na konkretne osoby lecą kamienie. Konkretne osoby są opluwanie. Konkretne osoby popełniają samobójstwa. Chciałyśmy – ja chciałam – pokazać, że ktoś tych osób broni – tłumaczyła.
Czytaj też:
Godek wygrała w sądzie z działaczami LGBT. „Szczególnie pozdrawiam partnera Biedronia”