Przypomnijmy, że dwa lata temu – 13 stycznia 2019 roku – podczas finału WOŚP w Gdańsku na scenę wdarł się 27-letni wówczas Stefan W. i godził prezydenta miasta Pawła Adamowicza nożem. Trzy ciosy doprowadziły do śmierci Adamowicza kolejnego dnia. W drugą rocznicę tragedii, wdowa po Adamowiczu, europosłanka Magdalena Adamowicz wystosowała list, w którym zadaje Polakom pięć pytań.
„Dwa lata temu z ręki zamachowca zginął Paweł Adamowicz, mój mąż i zarazem prezydent Gdańska. Został zamordowany na oczach tysięcy ludzi, gdy ze sceny dziękował za dobre serce gdańszczankom i gdańszczanom. Świat, który w osłupieniu obserwował tę śmierć na ekranach TV, oswajał się z faktem, że w kraju, który był kolebką Solidarności i do niedawna służył za wzór wszelkich wolności, dochodzi do mordu będącego konsekwencją rządowej nagonki i partyjnego hejtu. Że złe słowo znów zabiło” – pisze Adamowicz w tekście opublikowanym przez Onet.
Pięć pytań do Polaków
W treści listu pojawiło się także pięć pytań do Polaków: Czy ktokolwiek spoza władzy może czuć się w naszym kraju bezpiecznie? Czy wolnymi można nazwać media publiczne, które codziennie na masową skalę stosują hejt i dezinformację? Czy jesteście Państwo w stanie spierać się z kimś, kto zamiast argumentów sięga po agresję? Czy chcielibyście Państwo, aby wasze dziecko, jeśli je macie, było lubiane lub przynajmniej akceptowane przez rówieśników bez względu na jego wzrost, tuszę, odcień skóry, poglądy? Czy nie warto wodzów, którzy nie znoszą sprzeciwu i używają hejtu do dzielenia, zastąpić nieautorytarnymi przywódcami?
„Jestem matką dwóch cudownych dziewczynek, które dwa lata temu straciły tatę. Jestem żoną, której dwa lata temu zabrano miłość życia i najlepszego przyjaciela. Jestem prawniczką i europosłanką, która od tamtej pory stawia w życiu publicznym pytania o odporność demokracji na wirus nienawiści. Część z nich to testament Pawła, pozostałe to przejaw moich zmagań ze smutkiem oraz determinacji, by zło jego śmierci zamienić w dobro dla Polski. W społeczeństwie tak podzielonym jak obecnie trudno o współpracę, łatwiej o hejt. Ale jest nadzieja: pewnego dnia przecież każdy, nawet sympatyk zamordyzmu, może stać się polskim Mike'em Pence'em – może porzucić partyjną lojalność i wybrać lojalność wobec demokracji” – kończy list Magdalena Adamowicz.