Prokurator miała uzupełnić braki kadrowe 320 km od swojej pracy. „Nie mamy wakatów”

Prokurator miała uzupełnić braki kadrowe 320 km od swojej pracy. „Nie mamy wakatów”

Siedziba Ministerstwa Sprawiedliwości, zdj. ilustracyjne
Siedziba Ministerstwa Sprawiedliwości, zdj. ilustracyjne Źródło: Newspix.pl / Jacek Herok/Newsweek Polska
Warszawska prokurator Katarzyna Szeska, członkini Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia” została oddelegowana do nowej pracy – do prokuratury w Jarosławiu, oddalonym od jej domu o 320 km. Miała w ten sposób uzupełnić braki kadrowe. Jak jednak informuje „Gazeta Wyborcza”, w Jarosławiu nie ma wakatów.

Przypomnijmy, że o sprawie jest głośno od kilku dni. Warszawska prokurator Katarzyna Szeska, członkini Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”, znana w środowisku z krytykowania rządu i Ministerstwa Sprawiedliwości została oddelegowana z warszawskiej prokuratury. „Gazeta Wyborcza” informuje, że razem z Szeską, „zesłano” także kilkunastu innych prokuratorów.

Problem w tym, że prokurator musi porzucić wszystkie sprawy, które są w toku i wyjechać do prokuratury w Jarosławiu – oddalonym od jej domu i rodziny o 320 km.

Miała uzupełnić braki kadrowe, a wakatów brak

„Gazeta Wyborcza” przyjrzała się uzasadnieniu, jakie Ministerstwo Sprawiedliwości i prokurator krajowy wskazali przy podjęciu wspomnianej decyzji. Powołano się wówczas na konieczność uzupełnienia braków kadrowych w regionalnych prokuraturach. Szefowa jarosławskiej prokuratury poinformowała jednak gazetę, że nie występowała do Prokuratury Okręgowej o dodatkowych pracowników. „Mamy 9 etatów. Wszystkie są obsadzone. Jest 8 prokuratorów i jeden asesor” – informuje.

Braki kadrowe widać jednak w prokuraturze warszawskiej, w której pracowała oddelegowana prokurator. Jak mówi w rozmowie z gazetą, w prokuraturze pojawia się ok. tysiąc spraw miesięcznie, a zespól pracuje w 60-procentowej obsadzie.

Czytaj też:
Wiceminister sprawiedliwości dla „Wprost”: Broniłbym LGBT przed Facebookiem

Źródło: Gazeta Wyborcza