Przypomnijmy, że o sprawie jest głośno od kilku dni. Warszawska prokurator Katarzyna Szeska, członkini Stowarzyszenia Prokuratorów „Lex Super Omnia”, znana w środowisku z krytykowania rządu i Ministerstwa Sprawiedliwości została oddelegowana z warszawskiej prokuratury. „Gazeta Wyborcza” informuje, że razem z Szeską, „zesłano” także kilkunastu innych prokuratorów.
Problem w tym, że prokurator musi porzucić wszystkie sprawy, które są w toku i wyjechać do prokuratury w Jarosławiu – oddalonym od jej domu i rodziny o 320 km.
Miała uzupełnić braki kadrowe, a wakatów brak
„Gazeta Wyborcza” przyjrzała się uzasadnieniu, jakie Ministerstwo Sprawiedliwości i prokurator krajowy wskazali przy podjęciu wspomnianej decyzji. Powołano się wówczas na konieczność uzupełnienia braków kadrowych w regionalnych prokuraturach. Szefowa jarosławskiej prokuratury poinformowała jednak gazetę, że nie występowała do Prokuratury Okręgowej o dodatkowych pracowników. „Mamy 9 etatów. Wszystkie są obsadzone. Jest 8 prokuratorów i jeden asesor” – informuje.
Braki kadrowe widać jednak w prokuraturze warszawskiej, w której pracowała oddelegowana prokurator. Jak mówi w rozmowie z gazetą, w prokuraturze pojawia się ok. tysiąc spraw miesięcznie, a zespól pracuje w 60-procentowej obsadzie.
Czytaj też:
Wiceminister sprawiedliwości dla „Wprost”: Broniłbym LGBT przed Facebookiem