Dodał, że rozmawiał już na ten temat z premierem Jarosławem Kaczyńskim.
Środki na wynagrodzenia za pracę przy maturach mają pochodzić z jednej z rezerw budżetu państwa, przekazane zostaną samorządom w formie dotacji celowej. Dzielone będą według przelicznika przygotowywanego przez MEN.
Wiceminister edukacji Sylwia Sysko-Romańczuk powiedziała, że resort szacuje, że potrzebuje w tym roku na ten cel 11,5 mln zł.
Giertych przypomniał, że by móc wykorzystać środki z rezerwy budżetu państwa na określony cel, zgodę na to muszą wyrazić: Rada Ministrów, Ministerstwo Finansów i sejmowa Komisja Finansów Publicznych.
W marcu br. Sąd Najwyższy uznał, że praca nauczycieli podczas ustnych matur jest pracą dydaktyczną i w związku z tym za jej wykonywanie nauczycielom należy się wynagrodzenie za pracę w godzinach ponadwymiarowych. Sąd rozpatrzył tę sprawę na wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich, który w styczniu zwrócił się do SN o zbadanie, czy praca nauczycieli-egzaminatorów podczas matur jest wykonywana w ramach 40-godzinnego tygodniowego limitu pracy, czy też jest pracą dydaktyczną wykonywaną powyżej tygodniowego obowiązkowego wymiary godzin (pensum).
W ostatnich dwóch latach dość liczna grupa nauczycieli pracujących przy ustnych maturach skierowała pozwy do sądów pracy o uznanie ich roszczeń i wypłatę dodatku za pracę w godzinach ponadwymiarowych. Wyroki w różnych miastach były różne. Według krakowskich sądów I i II instancji, praca przy maturach nie była realizacją programu nauczania, nie chodzi więc o godziny ponadwymiarowe, lecz o wykonywanie zadań statutowych szkoły. Z kolei sądy okręgowe w Białymstoku, Krośnie i Poznaniu uznały pracę przy maturach za pracę dydaktyczną.
Do czasu zbadania sprawy przez Sąd Najwyższy stanowisko resortu edukacji w sprawie pracy nauczycieli przy maturach było takie samo jak krakowskich sądów.ab, pap