Pożar wybuchł w sobotę 6 lutego ok. godz. 20:30. Po kilkunastu godzinach akcji, ogień dalej się tli, panuje duże zadymienie i wciąż nie widać końca działań strażaków. Jak mówią w rozmowie z RMF24, nie można wykluczyć podpalenia, ponieważ zarzewie pojawiło się w czterech miejscach.
Ogień zajął dwie hale, które służą jako archiwum do przechowywania dokumentów. To także jeden z powodów, dla których tak trudno ugasić pożar.
Niektóre dokumenty nie mają kopii
Na miejscu, podaje radio, pojawiło się już ponad 80 strażaków z 24 zastępów straży. Nie ma możliwości użycia ciężkiego sprzętu, co dodatkowo komplikuje akcję. Płonące dokumenty to przede wszystkim akta dotyczące przetargów, faktury, czy rozliczenia. Są to dokumenty sprzed kilkudziesięciu lat – mówi RMF24 Dariusz Nowak z krakowskiego magistratu.
Część dokumentów udało się odzyskać, są one teraz osobno składowane. Gdy uda się całkowicie ugasić pożar, magistrat będzie musiał sprawdzić, jakie dokumenty uległy zniszczeniu. Wiadomo, że część z nich nie posiada cyfrowych odpowiedników ani kopii.
Czytaj też:
Pękł himalajski lodowiec. Woda wtargnęła do wiosek, 150 osób uznano za zaginione