Ze względu na obfite opady śniegu, służby w Warszawie nie nadążały z odśnieżaniem wielu dróg. Około godz. 16 na zaśnieżonej ulicy Belwederskiej utknął miejski autobus, który miał ogromne problemy, żeby podjechać pod górę. Za nim tworzył się spory korek.
Na miejscu był reporter TVN24 Paweł Łukasik. Dziennikarz rozmawiał z pasażerką innego autobusu, który utknął w niższej części ulicy. Kobieta zdecydowała pójść na pieszo, gdyż autobus zatrzymał się.
Wtedy operator pokazał mężczyznę, który próbował pchać autobus linii E2. Łukasik widząc to podszedł do autobusu i próbował pomóc w próbie ruszenia z miejsca pojazdu. Okazało się, że mężczyzna jest Białorusinem.
– To można chyba z osobówką zrobić, ale z autobusem to nie wiem – mówił reporter. – Wie pan, chyba za duży autobus – dodał.
„Idzie, idzie. No nie wierzę”
– Idzie, idzie – po chwili stwierdził reporter. – No nie wierzę, naprawdę go popchnęliśmy – dodał po chwili, gdy autobus w końcu ruszył.
Łukasik pytał się mężczyzny, z którym pchał pojazd, czy coś trenuje i czy na Białorusi często zdarza się, ze pchają autobusy. Jednak ten nie rozumiał pytań po polsku, pożegnał się i odszedł.
Wtedy reporter odszedł na bok ciężko dysząc oznajmiając, że ulica została odkorkowana.
– Tam następny stoi – wskazała mu jedna z przechodzących obok kobiet. – Nie, następnego już nie damy rady, przynajmniej na razie – przyznał dziennikarz.
Gdy reporter oddał głos do studia, prowadząca program dziękowała mu za relację. – Pawle odpocznij, odsapnij. Twoja pomocna dłoń na ratunek autobusowi to było bezcenne doświadczenie. – mówiła. – Solidaryzujemy się z tobą. Szkoda, że nie mogliśmy osobiście, fizycznie pomóc. Dziękujemy i za ten gest i za tę relację – dodała.
Czytaj też:
Wpadka TVP Info przy próbie uderzenia w Trzaskowskiego. „Oto najlepszy przykład manipulacji”