Ostatnie mrozy sprawiły, że na rzekach powstają pokrywy lodowe, które powodują zatory, a w efekcie – są miejsca, gdzie podnosi się poziom wody. Doprowadziło to do wprowadzenia alarmu przeciwpowodziowego w Płocku 8 lutego tego roku i od kilku dni służby obserwują Wisłę. Niskie temperatury sprawiały, że nie można było tam wysłać lodołamaczy, które mogłyby poprawić sytuację.
Lodołamacze na Wiśle
Wszystko zmieniło się w sobotę o godz. 13. Wody Polskie poinformowały, że po godz. 11 ruszyła akcja lodołamania na Wiśle, zaczęto na Zbiorniku Wodnym Włocławek. Do akcji wysłano sześć jednostek, dwie pozostają w odwodzie. Przemysław Daca, prezes Wód Polskich, mówił: – Dzięki sprzyjającej pogodzie i temperaturze oscylującej w okolicach zera stopni, udało nam się rozpocząć akcję lodołamania.
Trwa też spuszczanie lodu przez śluzy i jazy. Jak informował serwis miasta Płocka: „W rejonie Płocka systematycznie odnotowujemy spadek poziomu wody na wodowskazach o 2-3 cm na godzinę”.
Stany alarmowe na polskich rzekach
Grzegorz Świszcz z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, opisywał wcześniej, że stan alarmowy został przekroczony nie tylko w dorzeczu Wisły, ale i Odry.
„Dziś, 13 lutego, stan alarmowy został przekroczony na 2 stacjach wodowskazowych w dorzeczu Wisły i 1 w dorzeczu Odry. Stan ostrzegawczy – na 9 stacjach wodowskazowych w dorzeczu Wisły i 7 w dorzeczu Odry. Alarmy i pogotowia przeciwpowodziowe wprowadzone są w woj. mazowieckim” – napisał na Twitterze Świszcz.