W 2016 roku Jacek Międlar jeszcze jako ksiądz wygłosił kazanie, w którym w wulgarny sposób obrażał Żydów. W 2017 roku Wielka Brytania dwukrotnie nie wpuściła go na wydarzenia o charakterze antyislamskim. Rok później podczas demonstracji Międlar podpalił fotografię Tadeusza Mazowieckiego i skandalicznymi słowami obrażał byłego premiera. Były już duchowny nie ukrywał swoich poglądów i wielokrotnie wygłaszał faszystowskie i nienawistne treści. W 2019 roku został zatrzymany przez ABW, a powodem akcji służb było naruszenie art. 256 kodeksu karnego dotyczącego propagowania faszystowskiego ustroju państwa i nawoływania do nienawiści.
Jak Międlar został dziennikarzem
To wszystko nie przeszkodziło Stowarzyszeniu Dziennikarzy Polskich, na czele którego stoi Krzysztof Skowroński, aby przyjąć Jacka Międlara do swojego grona. Były ksiądz pokazał w mediach społecznościowych legitymację, którą otrzymał od SDP. Zgodnie z regulaminem jego kandydaturę musiały zaopiniować dwie osoby z grona członków SDP. Ich nazwiska nie zostały ujawnione. Część publicystów sugeruje, że za pomysłem może stać Tomasz Greniuch, o którym niedawno było głośno z powodu zatrudnienia w IPN mimo wielu kontrowersyjnych zachowań i poglądów.
Oburzenia decyzją Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich nie kryją dziennikarze i komentatorzy:
twittertwittertwittertwittertwittertwittertwittertwitter
Oświadczenie Krzysztofa Skowrońskiego
Po fali krytyki głos zabrał Krzysztof Skowroński. Prezes SDP wyjaśnił, że nie zauważył, czyją legitymację podpisuje. „Jacek Międlar nie spełnia warunków Kodeksu Etyki Dziennikarskiej i nie powinien być członkiem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich” – oświadczył.
twitterCzytaj też:
Tyszkiewicz ostro o Macierewiczu: Prokurator albo zamknięty zakład psychiatryczny