Skandal u wrocławskich dominikanów. „Ksiądz potrafił zgwałcić kobietę na ołtarzu”

Skandal u wrocławskich dominikanów. „Ksiądz potrafił zgwałcić kobietę na ołtarzu”

Dominikanie, zdjęcie ilustracyjne
Dominikanie, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Shutterstock
Po 20 latach wrocławscy zakonnicy przepraszają za winy swojego współbrata. O. Paweł miał nie tylko przekształcić duszpasterstwo akademickie w sektę, ale również dopuszczać się skandalicznych praktyk i przemocy fizycznej oraz psychicznej wobec dorosłych wiernych.

Na początku marca dominikanie opublikowali list opisujący wydarzenia, do których miało dochodzić w latach 1996-2000 w duszpasterstwie akademickim we Wrocławiu. Chodzi o historię księdza przedstawionego jako o.Paweł, który miał się dopuszczać przemocy fizycznej, psychicznej, a nawet seksualnej wobec dorosłych wiernych. Duszpasterstwo akademickie miał przekształcić w rodzaj sekty.

„Uczestnicy modlitwy tłukli żarówki, w których miał mieszkać szatan”

Dziennikarze Onetu dotarli do ofiar księdza. – On był magnetyczny, na jego msze przychodziły tysiące osób. Istniał też ścisły krąg modlitewny, w którym były w większości kobiety. Pewne sytuacje wydawały mi się jednak dziwne. Byłam na przykład świadkiem tego, jak uczestnicy modlitwy tłukli żarówki, w których miał mieszkać szatan, uczestnicy tej wspólnoty biegali za mną, żeby mi odciąć metkę z odzieży, bo miała mieć właściwości demoniczne – opowiadała Olga.

Kobieta przyznała, że w trakcie spowiedzi duchowny wypytywał o szczegóły życia prywatnego. – Po prawie czterech latach manipulacji i indoktrynacji na wyjeździe wspólnotowym wezwał mnie do swojego pokoju na rzekomą modlitwę, która polegała na dotykaniu się nago. Paweł był pierwszym mężczyzną, którego widziałam nago i pierwszym, który mnie tak dotykał – zdradziła kobieta.

Dominikanin dopuszczał się brutalnych gwałtów?

Z jej relacji wynika, że ksiądz miał się dopuszczać brutalnych gwałtów na jednej z wiernych. – Wpadał do ciasnego pomieszczenia, podduszał ją, gwałcił i wykrzykiwał na cały głos grzechy innych ludzi ze wspólnoty. Oskarżał ją, że grzeszą, bo ona nie jest wierna Bogu. Albo potrafił zgwałcić kobietę na ołtarzu w bocznej kaplicy kościoła – wyjaśniła.

O.Paweł miał się dopuszczać przemocy zarówno psychicznej, jak i fizycznej – np. godzinami bijąc ofiary skórzanym paskiem. – W trakcie wielogodzinnych modlitw ktoś rzucał hasło, że któraś z osób jest zamknięta na wolę Bożą, no i się zaczynało. Dziewczyna była kładziona na stole, ściągano z niej ubrania. Ksiądz zdejmował pas od habitu i ją bił, czasami przez godzinę, rozkazując to także innym. Dziewczyna nie miała nawet posiniaczonego ciała – to była jedna, wielka rana. Tych pobić było więcej. Te osoby miały się otworzyć, przeżyć czyściec, żeby ocaliły innych – relacjonowała jedna byłych członkiń duszpasterstwa.

O. Zięba nie pomógł ofiarom duchownego?

Jak to możliwe, że nikt w klasztorze nie zauważył praktyk, jakich dopuszczał się dominikanin? – To, co robił o. Paweł musiało być zauważane. Ale nic nie zrobiono. Dopiero inny duchowny przejął duszpasterstwo, kobiety opowiedziały o tym, co się działo, spisały zeznawania, które trafiły do prowincjała dominikanów o. Macieja Zięby.

– Powiedziałabym, że o. Zięba zrobił bardzo dużo, żeby zatroszczyć się o swojego zakonnika. Jednak nie zrobił zupełnie nic, żeby zatroszczyć się o ofiary. Paweł był jego oczkiem w głowie. Zięba zadbał o to, by po przeniesieniu go zbadać, pozwolił mu wypocząć u kamedułów, w spokojnym miejscu – wyjaśniła Olga. W jej opinii o. Zięba nigdy nie był zainteresowany, żeby dowiedzieć się, co się naprawdę wydarzyło. O. Paweł został ukarany rocznym zakazem sprawowania posługi kapłańskiej. Potem jeszcze przez wiele lat był księdzem.

Dominikanie przepraszają ofiary

Za zachowanie swojego współbrata przeprosili dominikanie w marcowym liście. „Nikt z nas nie był sprawcą, ani świadkiem tamtych wydarzeń, ale jako całość zakonu mamy świadomość swojej odpowiedzialności i solidaryzujemy się z osobami pokrzywdzonymi” – napisali. Poprosili także o zgłaszanie się do nich wszystkich ofiar ich współbrata. „Czy jednak wydarzenia sprzed dwudziestu lat to jedyna ciemna karta w powojennej historii dominikańskiej posługi we Wrocławiu? Tego chcielibyśmy się dowiedzieć, gdyż chcemy skonfrontować się z każdym złem i w miarę możliwości je naprawić i zadośćuczynić” – dodali.

Czytaj też:
Aktorka o patologii na łódzkiej filmówce. „Albo zdejmiesz stanik, albo wyrzucę cię z uczelni”

Źródło: Gazeta Wyborcza