Fundacja Panoptykon rozpoczęła akcję „Podsłuch jak się patrzy”, w której chce zachęcać do większej kontroli działań policji i służb, zwłaszcza w zakresie inwigilacji obywateli. Jednym z elementów kampanii było wysłanie do kilkudziesięciu osób, w tym aktywisty LGBT Barta Staszewskiego listów, stylizowanych na oficjalne pisma od nieistniejącej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego.
Kampania wywołała dużo kontrowersji w sieci, zwłaszcza na Twitterze. Natychmiast skrytykował ją szef portalu tvp.info Samuel Pereira.
„»Agencja Bezpieczeństwa Narodowego« istnieje tak samo jak »strefy wolne od LGBT« w Polsce” – napisał Pereira w odpowiedzi na wpis Staszewskiego, nawiązując do słynnej akcji, którą zorganizował Staszewski. „ Tamta fejkowa akcja też była „kampanią”, a skończyło się zniesławianiem konkretnych mieszkańców, konkretnych miejscowości, a później całego kraju w UE” – dodał.
Staszewski odpowiedział, że nikogo nie zniesławił, na co Pereira kontynuowała krytykę. „Fakty są takie, że wyrządził pan krzywdę zwykłym ludziom w imię lansu i pewnie pieniędzy ze zbiórek, a teraz dalej walczy z faktami - waląc jak łysy grzywą o kant kuli” – napisał szef TVP.info.
Na to Staszewski odpisał przytoczeniem cytatów z postanowień sądów, które przyznały mu rację w sporze.
„Sąd może ogłosić nawet, że jest Pan długowłosym blondynem, co nie zmieni faktu, że wprowadził Pan w błąd wiele osób wtedy i robi to teraz. Dokładnie tak samo działa w UE Kreml. Na szczęście są wolne media, które dementują wasze fejki” – ocenił Pereira, mając zapewne na myśli działania TVP Info.
„Dla Was, niezależnie od faktów zawsze będę kłamcą a moje działania antypolskie. Możecie żyć w tym kłamstwie albo skonfrontować się z prawdą. Jestem dumnym Polakiem a moje działania są pro-polskie i pro-obywatelskie” – zakończył wymianę zdań Staszewski.
Wielu komentujących akcję dało się nabrać
Jednak kampania budzi na Twitterze wiele kontrowersji. Ze względu na nie dość jasne oznaczenie, że pismo nie jest prawdziwe, wielu komentatorów uwierzyło, że aktywista LGBT, dziennikarka, a nawet Rzecznik Praw Obywatelskich uwierzyli w nieprawdziwe pismo, tym samym pokazując, że sami dali się nabrać na akcję.
twittertwitter
Fundacja Panoptykon podkreśla, że wszyscy, którzy otrzymali pisma, wiedzieli, że mają do czynienia wyłącznie z kampanią informacyjną.
Wielu komentujących chwali akcję Panoptykonu za poruszenie ważnego problemu. Część dodaje jednak, że powinna być lepiej oznaczona, żeby nie wprowadzać w błąd i nie robić zamieszania.
twittertwittertwitter
Sama Fundacja, po paru godzinach przystąpiła do dokładnego wyjaśniania w całej serii postów, pod komentarzami z różnych stron sceny politycznej, o co chodzi w całej kampanii.
twitterCzytaj też:
Samuel Pereira ujawnił na wizji swoje hasło do laptopa. „Zaimponowało mi!”