Niespodziewanie, bo od 1 kwietnia, osoby w wieku 40+ mogły zacząć zapisywać się na szczepienia przeciwko COVID-19. To wywróciło do góry nogami zapowiedzianą przez rząd zmianę sposobu realizowania Narodowego Programu Szczepień, która miała wejść w życie dopiero od 12 kwietnia.
Doszło do sytuacji, w której 40-latkowie zapisywali się na szczepienia i otrzymywali terminy wcześniejsze niż 60-, czy 70-latkowie. Początkowo uznano to wszystko za primaaprilisowy żart, który rozpowszechniano w mediach społecznościowych. Później okazało się jednak, że sprawa jest poważna.
RMF FM o przedwczesnych szczepieniach: Najważniejsi ludzie w kraju nie wiedzieli o nagłym otwarciu zapisów
Jeszcze przed godz. 10 dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda ustalił, że otwarcie zapisów na szczepienia zaskoczyło nawet premiera czy ministra zdrowia. Jak przekazano na Twitterze:
Najważniejsi ludzie w kraju nie wiedzieli o nagłym otwarciu zapisów na szczepienia przeciwko COVID-19. Nie wiedziało o tym ani najbliższe otoczenie premiera, ani minister zdrowia.
W „Faktach RMF FM” Berenda relacjonował, że w rządzie rozpoczęło się z tego powodu „przerzucanie się odpowiedzialnością”, miały się pojawić oskarżenia wobec Michała Dworczyka, szefa KPRM i pełnomocnika rządu ds. szczepień, o samowolne działanie. Czołowi politycy w kraju nie wierzyli początkowo w te doniesienia i uznawali je za prima aprilis, a minister zdrowia, obecny w mediach rano, nie miał o niczym pojęcia – opisywał dziennikarz.
Dopiero po godz. 10 na konferencji prasowej Michał Dworczyk przekazał, że doszło do usterki systemu, dlatego też zawieszono rejestrację na szczepienia.
Warto jednak zauważyć, że na oficjalnym profilu akcji szczepieńna Twitterze, wielokrotnie powtarzano 1 kwietnia rano taki komunikat:
Zapisy osób 60+ zwolniły. Dlatego, zgodnie z zapowiedziami, zdecydowaliśmy się na wystawienie skierowań dla osób młodszych, które wypełniły formularz zgłoszeniowy pod adresem http://pacjent.gov.pl. Dziś zaczęliśmy również proces telefonowania do tych osób, z propozycją terminu.