Wprost: Mężczyznom łatwo przychodzi zaakceptowanie faktu, że jednak nabrali kilogramów i muszą zacząć pracować nad dietą i sylwetką, wstać z kanapy?
Krzysztof Ferenc ("Kanapowcy"): Wydaje mi się, że jednak wciąż to na kobietach ciąży większa presja społeczna w związku z dodatkowymi kilogramami. Kobiety same szybciej wyczuwają, że przytyły, ale też środowisko, otoczenie, wcześniej daje im znać, że tak się stało. Sygnalizuje zmiany. Jest bardziej dokuczliwe.
A gdy mężczyzna złapie kilka kilogramów więcej, nagle staje się „kochanym misiem”, posiadaczem większego ciała „do kochania”, „do przytulania”.
U mężczyzn zdecydowanie dłużej trwa proces wypierania problemu. Tak jak uczestnicy naszego programu, którzy do perfekcji opanowali omijanie luster, kupowania coraz luźniejszych ciuchów. W końcu jest tak, że mężczyzna musi naprawdę sporo przytyć, by choćby najbliżsi jakoś to zaczęli zauważać, komentować. I by on sam zaakceptował fakt, że trzeba coś z ponadprogramowymi kilogramami zrobić.
Bywa też tak, że mężczyzna jest wdzięczny losowi za super metabolizm, kaloryfer na brzuchu, dobre geny. Sądzi, że nie musi o siebie dbać, bo zdrowie dostał w pakiecie. I tak sobie żyje do czasu kontrolnych badań, gdy okazuje się, że od środka zaczął się „psuć” mimo, iż ciało wciąż wyglądało dobrze.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.